Jak umierają ptaki – Tomasz Teodorczyk

Spotkanie autorskie z Tomaszem Teodorczykiem

Jak umierają ptaki – Tomasz TeodorczykZapraszamy na spotkanie z Tomaszem Teodorczykiem, autorem książki “Jak umierają ptaki. Baśnie na ważne etapy życia”.

13.04.2015 (poniedziałek), g. 17.00, Główna Księgarnia Naukowa im. Bolesława Prusa, ul. Krakowskie Przedmieście 7, Warszawa, wstęp wolny.

JAK UMIERAJĄ PTAKI

Baśnie na ważne etapy życia

Tomasz Teodorczyk

Jak umierają ptaki. Baśnie na ważne etapy życia to zbiór baśni dla dorosłych. Napisane przez psychoterapeutę z wieloletnim stażem w pracy z ludźmi, odnoszą się do trudnych i kluczowych momentów w życiu człowieka. Pierwsza miłość, inicjacja, kryzys środka życia, starość czy śmierć to etapy, wobec których często czujemy się bezradni. Może nam wtedy pomóc odniesienie się do mitycznych/baśniowych rozwiązań, które zawierają archetypowe wzorce mierzenia się w życiu z trudnymi sytuacjami. Jest to sięganie do nieświadomej wiedzy zebranej przez ludzkość w całym procesie jej rozwoju oraz próba odkrywania mitu życiowego, archetypowego wzorca strukturalizującego życie danej jednostki.

Spis treści

Dary. O początku
Jak mały osiołek zdobył swoje nowe kopytka. Dla najmłodszych
Łzamela. O pierwszej miłości
Zaćmienie. O miłości i rozłące
Młody król. O inicjacji
Zła królewna. O partnerstwie
Inny król. O kryzysie środka życia
Wieczność i Jeden Dzień. O starości
Jak umierają ptaki. Ostatnia
Posłowie. Radość urzeczywistnionych baśni

Spis ilustracji


Gdyby żyli, może powiedzieliby o tej książce:

Wreszcie na rynku pojawił się w miarę sensowny zbiorek baśni. Momentami zabawny, ale brakuje mu mocnych i krwawych scen. Wprawdzie książka nie dorównuje naszemu dziełu, ale możemy ją polecić.

Bracia Grimm

Podoba mi się melancholijny nastrój tych baśni, choć zbyt często wzbudzają nadzieję. Patrząc na tytuł, liczyłem, że do każdego egzemplarza będzie dołączona brzytwa, ale się zawiodłem.

Hans Christian Andersen

Zawsze uważałem, że zwierzęta jako bohaterowie są ciekawsze, więc jak dla mnie trochę ich jest tu za mało. Liczyłem też, że będzie coś o wielbłądach. Podoba mi się myśl jednej z baśni: „Kto zna ludzi, kocha psy”.

Charles Perrault

Te baśnie są zbyt skomplikowane. Nie wiem, jaki morał z nich wynika.

Jean de la Fontaine

 

O Autorze

Tomasz Teodorczyk – dyplomowany psychoterapeuta i nauczyciel pracy z procesem Research Society for Process Oriented Psychology w Zurychu. Pracą z procesem zajmuje się od 1988 roku. Prowadzi psychoterapię indywidualną, warsztaty oraz szkolenia i superwizje. Współtwórca programu licencyjnego pracy z procesem Polskiego Towarzystwa Psychologii Procesu. Współtwórca (z Agnieszką Wróblewską) Akademii Psychologii Procesu w Warszawie. Tłumacz książek Arnolda Mindella oraz autor artykułów o pracy z procesem.
Współpracuje z firmami przy rozwiązywaniu konfliktów. Zajmuje się zastosowaniami pracy z procesem do różnych dziedzin życia, terapii i sztuki. Współtwórca i organizator wypraw psychologiczno‑podróżniczych Experience Expeditions. Organizator projektów społecznych w Polsce i za granicą. Więcej na stronie www.akademiapop.org.

Fragment bajki “Jak mały osiołek zdobył swoje nowe kopytka. Dla najmłodszych

A są tam myśliwi?
Nie ma. To bardzo ciekawe! 
A kury?
Nie ma.
Nie ma rzeczy doskonałych – westchnął Lis.

Antoine de Saint‑Exupéry

Przypatrzcie się kiedyś, jak chodzi mały osiołek i jakie ma kopytka. Stąpa niemal jak baletnica, a kopytka ma tak małe i delikatne, że robią wrażenie, jakby nie były w stanie utrzymać jego ciała. Nie zawsze tak było.

Kiedyś dawno temu, w czasach gdy zebra miała jeszcze poziome pasy, żółw nie na żarty ścigał się z gepardem, a skóra nosorożca była tak cienka jak liść z drzewa, osiołki miały wielkie i owłosione kopyta. Było to poniekąd bardzo użyteczne, bo dawało mocne oparcie na ziemi i szczególnie przydawało się, gdy trzeba było chodzić po nierównych przestrzeniach. Wszystkie osły były z tego powodu bardzo zadowolone i nikt się nad tym specjalnie nie zastanawiał. Nikt oprócz pewnego małego osiołka, który w żaden sposób nie mógł się z tym pogodzić.

– Tu‑tu‑tu, mamusiu – szemrał mały osiołek (aha, zapomniałem dodać, że w owych czasach osiołki miały bardzo piękny głos, delikatny i miękki, przypominający szmer strumyka) – nie chcę mieć takich dużych i owłosionych kopyt, są okropne, ciężkie i niezgrabne, i bardzo mnie ograniczają. Czuję się lekki i chciałbym biegać tak zwinnie i z tak wielką gracją jak antylopy czy chociażby kózki.

– Nie zawracaj mi głowy – ofuknęła go matka. – Każdy chciałby mieć coś innego, niż ma. Ale co by to było, gdyby wielbłądy nagle chciały mieć proste grzbiety, małpy pancerz i szczypce homara, a ryby futro niedźwiedzia, twierdząc, że jest im zimno w wodzie?

– Ale ja naprawdę czuję, że te obrzydliwe kopyta wcale nie są moje – upierał się mały osiołek – i muszę spróbować jakoś to zmienić.

– Mój drogi – powiedział mu ojciec – mądrość osła polega na tym, żeby zaakceptować to, kim się jest, i nie buntować się przeciwko temu, czym obdarzyła cię natura.

– Zajmij się czymś poważnym – doradzała babka, stara oślica. – Są w życiu rzeczy ważne i rzeczy nieistotne, a ty, może z racji na swój młody wiek, skupiasz się tylko na tych ostatnich.

– Spróbuj docenić, ile dobrego płynie z tego, że masz takie kopyta – mówił dziadek. – Zobacz, jakie możliwości otwiera to przed tobą.

– Może problem z kopytami jest problemem zastępczym – zastanawiała się ciotka, która miała nieco zacięcia psychologicznego – a tak naprawdę gnębią go jakieś znacznie poważniejsze kwestie?

Tylko jeden wuj osioł, który zresztą uchodził za dziwaka i nikt w całej rodzinie go nie poważał, powiedział tak:

– Mały osiołku, jeżeli uważasz, że sprawa twoich kopytek jest rzeczywiście ważna, to powinieneś zrobić wszystko, żeby to zmienić. Czasem bowiem marzenia i ich realizacja są ważniejsze niż to, co wydaje się być ustalonym i niezmiennym porządkiem rzeczy.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz