Definicja i typy autorytaryzmu
fragment książki Autorytaryzm a demokracja
Pawła Czarneckiego
Media spełniają ważną funkcję z punktu widzenia stosunku ludzi do demokracji i autorytaryzmu, trudno jednak byłoby obarczać je winą za wszelkie niedobory demokracji w Polsce. Jest wprawdzie rzeczą oczywistą, iż media mają pewną zdolność kreowania rzeczywistości, nie byłyby jednak w stanie wykreować tej rzeczywistości od podstaw i zapobiegać na dłuższą metę zmianom. Media nie tylko tworzą spektakl, lecz przedstawiają także rzeczywistość pozamedialną, która w warunkach transformacji nosi również cechy spektaklu. W systemach quasi-demokratycznych, a do takich, zdaniem niektórych politologów, należy system polski, mamy do czynienia z odgrywaniem pewnych ról typowych dla systemów demokratycznych, lecz w istocie pozbawionych treści charakterystycznych dla prawdziwych demokracji. „W ten sposób – stwierdza Piotr Żuk – na poziomie makrospołecznym odgrywa się najbardziej realna maskarada – publiczna służba zdrowia symuluje darmową opiekę zdrowotną; coraz bardziej skomercjalizowany system edukacji symuluje bezpłatną edukację; zaprojektowane od początku do końca konwencje aparatów partyjnych odgrywają demokratyczne zjazdy, a samocenzurujące się media udają wolną prasę” (Żuk, 2004).
Można odnieść wrażenie, że w Polsce także dyskusje polityczne opierają się na postawach autorytarnych. Dyskusje takie powinny polegać na autentycznej wymianie poglądów na sprawy zasadnicze, natomiast śledząc polski dyskurs polityczny, trudno się nawet zorientować, co dla uczestników tego dyskursu należy do spraw zasadniczych. Jeżeli zaś przez demokrację rozumiemy pluralizm możliwych do zaakceptowania poglądów, sposobów rozwiązania określonych problemów i modeli rzeczywistości, spośród których dokonujemy wyboru drogą konsensusu, to każdy sposób myślenia, z góry wykluczający możliwość zaakceptowania poglądów, rozwiązań czy modeli innych od jakiegoś ustalonego wzorca, można określić mianem myślenia autorytarnego. Ten rodzaj myślenia, jak się wydaje, jest charakterystyczny dla znacznej części polskich elit politycznych. Jak zauważa Tadeusz Kowalik, na początku transformacji w Polsce elity polityczne opowiedziały się jednogłośnie za modelem transformacji przedstawionym przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, mimo że możliwe było wprowadzenie w życie również innych, bardziej sprawiedliwych społecznie modeli. Autor ten określa rezultat transformacji ustrojowej w Polsce jako jeden z najbardziej niesprawiedliwych ustrojów społecznych drugiej połowy XX wieku (Kowalik, 2002). Kowalik zwraca także uwagę, iż przeświadczenie o istnieniu tylko jednego modelu transformacji po kilkunastu latach nadal jest zauważalne w myśleniu politycznym, a jakiekolwiek próby przedstawienia modeli alternatywnych określane są przez elity jako populizm, utopia i brak odpowiedzialności.
Zastanawiać się można, na ile fasadowość demokracji jest zjawiskiem typowym dla krajów przechodzących transformację, a na ile charakteryzuje współczesne systemy polityczne świata zachodniego w ogóle. Zygmunt Bauman podkreśla, że przekształcenie życia politycznego w medialny spektakl skutkuje odwróceniem się społeczeństwa od zainteresowania polityką, co jest zjawiskiem bardzo wygodnym dla elit politycznych i przyczynia się do utrwalenia obecnego systemu. „Trzymanie publiczności na dystans – pisze Bauman – tak by mogła oglądać tylko to, co jest do oglądania przeznaczone, daje politykom szczególną wolność i pozwala im zajmować się tym, co nazywają służeniem interesowi państwa, choćby było zupełnie nieprawdopodobne, by społeczeństwo zaakceptowało te formy służby, gdyby było lepiej poinformowane” (Bauman, 1995, s. 99). Ten zwrot ku konsumpcji nie jest wprawdzie wynikiem zamierzonym, ale ponieważ daje władzy polityczną możliwość niekontrolowanego działania, prawdopodobne będzie nasilanie się autorytarnego myślenia wśród elit politycznych.
Autorytarne myślenie nie sprowadza się tylko do wydawania autorytarnych sądów, lecz prowadzi do konkretnych zachowań i skutków. W krajach postkomunistycznych utrwala zjawiska, które w państwach o długiej tradycji demokratycznej byłyby nie do zaakceptowania, a które kraje te odziedziczyły po poprzednim systemie. Można tu wymienić naciski na media, zwłaszcza na poziomie lokalnym, czy też tolerowanie zachowań korupcyjnych. Wzrost tolerancji dla jawnie autorytarnych działań władzy może wprawdzie współistnieć z wewnętrznym sprzeciwem poszczególnych jednostek, jednak zwykle sprzeciw ten jest spowodowany gorszą pozycją tychże niezadowolonych jednostek w systemie. Zakorzenione w świadomości społecznej postrzeganie władzy jako struktury hierarchicznej sprawia, że z chwilą, gdy osobista pozycja jednostki w obrębie struktury poprawia się, to znaczy, gdy jednostka sama zaczyna sprawować władzę, jej obiekcje co do autorytarnych metod znikają.
Przede wszystkim jednak społeczeństwo autorytarne w znacznie większym stopniu poddaje jednostkę kontroli niż społeczeństwa demokratyczne. „Wolny wybór panów – pisał Herbert Marcuse – nie znosi panów i niewolników. Wolny wybór spośród wielkiej różnorodności dóbr i usług nie oznacza wolności, jeżeli te dobra i usługi podtrzymują społeczną kontrolę nad życiem w znoju i strachu – to znaczy, gdy utwierdzają alienację” (Marcuse, 1991, s. 25). A zatem społeczeństwo też może poddawać jednostkę „autorytarnej” kontroli, dyktując jej, jak ma żyć, jakie wartości akceptować, jaki światopogląd wyznawać itp. Podobnie jak autorytarne państwo, także autorytarne społeczeństwo nie ingeruje w życie jednostki, dopóki ta nie występuje z otwartą krytyką wartości powszechnie akceptowanych.
Pojęcie autorytaryzmu można również zastosować do opisu stosunków ekonomicznych w poszczególnych krajach. W literaturze politologicznej często zwraca się uwagę na wzrastający wpływ międzynarodowych koncernów na decyzje polityczne, i to zarówno w krajach o ugruntowanej demokracji, jak i w krajach, w których demokracja jest tylko fasadą maskującą autorytarne poczynania władzy. Dlatego mianem działań autorytarnych można określić również decyzje władzy podejmowane w wyniku nieformalnych nacisków ze strony koncernów. Przykładem takich decyzji jest przyznanie amerykańskim koncernom intratnych kontraktów w Iraku przez władze USA. W mediach pojawiały się nawet podejrzenia, że prywatne korporacje, reprezentowane we władzach amerykańskich przez takich polityków, jak Donald Rumsfeld czy Dick Cheney, przyczyniły się do inwazji Stanów Zjednoczonych na Irak. W Polsce odpowiednikiem wielkich korporacji są grupy interesów, które „zawłaszczają” państwo i tak wpływają na kształt stanowionego prawa, by przez swoje zagmatwanie i niejasność służyło ono osiąganiu szybkich i łatwych korzyści materialnych (Hellman, Jones, Kaufman, 2000b). Demokracja jest wykorzystywana jako fasada, za którą toczy się autentyczne życie polityczne, a decyzje podejmowane są de facto autorytarnie (Zybertowicz, 2000, s. 173 i n.).
Wprawdzie trudno tu mówić o autorytecie koncernów jako źródle legitymizacji ich wpływu na władzę polityczną, wydaje się jednak, że wpływ świata biznesu na polityków jest możliwy dzięki temu, że władza pochodząca z wolnych wyborów cieszy się w społeczeństwie autorytetem, bez którego nie byłoby możliwe na dłuższą metę podejmowanie decyzji przynoszących korzyści koncernom kosztem dobra wspólnego. Z drugiej strony warto zadać pytanie, czy w tym przypadku można jeszcze mówić o autorytaryzmie, czy raczej o słabości demokracji, a w dalszej perspektywie o groźbie zaniku władzy i rozpadzie państw demokratycznych w ich obecnym kształcie. Nawet jeżeli przyjmiemy ten drugi punkt widzenia, to i tak działania koncernów w sferze decyzji politycznych można określić mianem autorytarnych, albowiem, jak uczą doświadczenia historyczne, prędzej czy później mogą one doprowadzić do upadku demokracji.
Przy okazji warto wspomnieć o „mikroautorytaryzmie” panującym obecnie w wielu polskich firmach, polegającym na tym, że pracodawca staje się dla pracownika mniej więcej tym, czym autorytarna władza dla obywatela. W odniesieniu do warunków panujących w polskich zakładach pracy nie straciła na aktualności uwaga A. Giddensa: „Prawa polityczne przyznawane każdemu obywatelowi nie obejmują sfery przemysłowej” (Giddens, 1998, s. 66). Także i na tym poziomie można więc mówić o poważnych niedoborach demokratycznej świadomości.
Przeniesienie jednostkowych zainteresowań ze sfery polityki do sfery konsumpcji może ponadto wydatnie ułatwiać sprawowanie władzy. Zwraca na to uwagę Zygmunt Bauman. Zdaniem tego autora, współczesne społeczeństwa przeżywają nieuświadomione poczucie rozziewu pomiędzy idealnym „stanem szczęśliwości” (który można uznać za element współczesnej zachodniej mitologii) a stanem faktycznym. Zamiast poszukiwać sposobów zmniejszenia tego rozziewu na drodze działań politycznych, ludzie poszukują namiastki szczęścia w konsumpcji, która – jako że potrzeby zaspokajane przez kupowanie i posiadanie są indywidualne – prowadzi do atomizacji społeczeństwa. W ten sposób, konkluduje Bauman, „niezadowolenie z życia oliwi mechanizm gospodarki rynkowej, struktury zaś polityczne i społeczne wychodzą bez szwanku” (Bauman, 1995, s. 301).
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!