Wpisy

Bracia Grimm i Siostra Śmierć

“Cudowne i pożyteczne – o znaczeniu baśni” – spotkanie autorskie z dr Jadwigą Wais

Wrocławski Dom Literatury zaprasza na spotkanie z dr Jadwigą Wais, autorką książek “Bracia Grimm i Siostra Śmierć. O sztuce życia i umierania”, “Ścieżki baśni. Symboliczne wędrówki do wnętrza duszy”, “Gilgamesz i Psyche. Z antropologii przemiany duchowej”. Wstęp wolny.

03.06.2016 (piątek), godz. 13:00, Targi Książki Dobre Strony 2016, Hala IASE, sala M, ul. Wystawowa 1, Wrocław. Dowiedz się więcej o programie targów.

Wykład adresowany jest do nauczycieli oraz wszystkich zainteresowanych tematyką baśni.

Jadwiga WaisO Autorce

Jadwiga Wais – absolwentka socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, adiunkt w Zakładzie Nauk Humanistycznych Akademii Medycznej we Wrocławiu, gdzie prowadzi zajęcia z historii filozofii, socjologii, psychologii medycyny, psychoanalizy, tanatologii (sytuacje graniczne człowieka). W pracy badawczej koncentruje się na zagadnieniach z dziedziny antropologii przemiany duchowej (pogranicze filozofii, psychologii, socjologii, psychologii społecznej, mitologii, baśni i literatury pięknej). Bierze udział w pracach Wrocławskiego Towarzystwa Badań nad Psychoanalizą. Publikowała artykuły w Studiach Filozoficznych, ALBO albo. Problemy psychologii i kultury, Przeglądzie Filozoficznym, Etyce, Kontekstach, Świecie Psychoanalizy.

Bracia Grimm i Siostra Śmierć

BRACIA GRIMM I SIOSTRA ŚMIERĆ

O sztuce życia i umierania

dr Jadwiga Wais

Od czasów średniowiecza nigdy nie zajmowano się tak intensywnie umieraniem i śmiercią jak obecnie. Każdego dnia przybywa nowych portali internetowych, wydawnictw, książek, filmów, seminariów, konferencji i badań na tematy tanatologiczne. Proces upowszechniania tematyki śmierci i umierania nie unieważnił ani nie ukoił naszego osobistego zmagania się z perspektywą śmierci. Lęk przed śmiercią rozlewa się jak kropla atramentu na wszystkie dziedziny naszego życia. Nie spełniło się marzenie mędrców i filozofów o lekarstwie na lęk przed śmiercią. Ale nie marzenie baśni… Baśnie ze swoją magią i tajemnicą wychodzą beztrosko naprzeciw naszym wystraszonym i samotnym sercom.

Najnowsze badania dowodzą, że baśnie (także Baśnie Braci Grimm) sięgają korzeniami do archaicznych tradycji perskich, indyjskich, chińskich, antycznych. Otwierają dzieciom i dorosłym drzwi do innych przestrzeni i innego czasu – poza przestrzenią i poza czasem. Magia Czarodziejskiego Królestwa zaspokaja pierwotną ludzką potrzebę wspólnoty i harmonii. Także z Kumą-Śmiercią z baśni nr 44 ze zbioru Braci Grimm. Kuma-Śmierć obiecuje: „Uczynię cię bogatym i sławnym, bo kto mnie ma za przyjaciela, temu na niczym nie może zbywać”.

Spis treści

Wprowadzenie: Lęk przed śmiercią

Część pierwsza: Oswajanie kresu życia

Prawa człowieka umierającego
Podmiot umierania czy przedmiot?
Mit miłości bezwarunkowej i opuszczenie domu
Mama i matka
Bezpieczeństwo i nadzieja
Śmiech i metafora w chorowaniu i umieraniu

Część druga: Baśniowy teatr śmierci

Księżyc
O podróżowaniu
Miejscy muzykanci z Bremy
Kuma Śmierć
Śmiertelna koszulka
Epilog: Mądry parobek. I co dalej?

Bibliografia

 

Fragment książki

Kuszący jest tytuł baśni nr 143 ze zbioru Braci Grimm – O podróżowaniu. Któż z przyjaciół baśni nie zerknie do niej – wszak podróżowanie to pospolita metafora wędrówki przez życie. W baśni tej syn pewnej biednej kobiety „bardzo chciał wyruszyć w podróż”. Matka, zmęczona jego nierealnymi mrzonkami, powiedziała:

Jakże mógłbyś podróżować? Nie mamy przecież pieniędzy, które mógłbyś wziąć na drogę. Jakoś sobie poradzę – odparł syn. – Będę powtarzał: niewiele, niewiele, niewiele! (Grimm, Grimm, 2010, baśń nr 143, t. 2, s. 231–233).

Jakże chwali się samodzielność syna, pedagodzy byliby zadowoleni. Ale dlaczego baśniowy chłopak był w czasie swojej wymarzonej wędrówki tak boleśnie maltretowany? Przecież był grzeczny, usłużny i pełen dobrych chęci. Najpierw rybacy zbili go kijem „na kwaśne jabłko”, potem znowu „dostał w skórę” pod szubienicą, następnie hycel „zdzielił go po uszach swym hycelskim hakiem tak, że go aż zamroczyło”. Na koniec woźnica zbił chłopca biczem tak, że ten musiał na czworakach wrócić do swojej matki. Baśń nie żałuje chłopaka, choć kary były okrutne, a on niewinny. Dlaczego?

Najtrudniejszą rzeczą na świecie jest bowiem zobaczyć to, co mamy przed sobą. Podróżowanie przez życie, a także podróż po świecie wymagają naszego uczestnictwa. W podróż zabieramy swoje obawy, oczekiwania, wspomnienia, doświadczenia, przyzwyczajenia, poglądy, uprzedzenia – cały bagaż przeszłości. I bywa tak, że podróżując, „nie ruszamy się” z miejsca, bo widzimy tylko to, co zwykle. Jesteśmy zamknięci na to, co nowe i inne. Umysł zasłania nam świat. Tak jest bezpieczniej, jesteśmy u siebie, w znajomym, oswojonym świecie. Porównujemy nieznane miasta, niespodziewane sytuacje, nowych ludzi, inne wzorce życia, inne jedzenie, zwierzęta i rośliny w obcym kraju do tego, co już znamy. Wracamy z podróży tacy sami jak przedtem, choć z walizką pełną pamiątek, koszulek, fotografii i widokówek:

Dobrze jest dużo podróżować. Człowiek się przekonuje, że nigdzie nic gotowego nie znajdzie, że wszystko zależy od niego. Można przejść przez Mont Blanc, Guadalquivir, Nil, przez co chcesz wreszcie i wrócić takim samym burżujem, jakim się wyszło. Nie ma zaklętych krain, tak samo jak nie ma cudownych książek (S. Ossowski, w: Intymny portret uczonych, 2002, s. 97).

Po co więc właściwie wyjechaliśmy w podróż? Zrozumiały jest lęk przed obcym krajem, obcymi ludźmi, językiem, zwyczajami. Wybujała potrzeba bezpieczeństwa zamyka nas na nową percepcję, na nowe doświadczenia. Najgrubszą zasłoną oddzielającą nas od świata jest nasz własny umysł, bo najpierw interpretujemy, analizujemy i porównujemy, a potem patrzymy. I w rezultacie nie widzimy tego, co jest przed nami. Sami sobie przeszkadzamy w spotkaniu i poznaniu nowego. Trudno jest zmienić swoje status quo, oderwać się od idei, w które święcie wierzymy, od przekonań, zasad, przyzwyczajeń, poglądów, które wypieściliśmy we własnym sercu i umyśle. Aby zobaczyć świat, do którego przybyliśmy, aby zobaczyć go po prostu takim, jaki jest – trzeba stoczyć walkę z samym sobą. Walkę o obiektywizm i otwarty umysł:

Lecz wpierw musi zostać wypleniona idea […]. Gdyby oczyścić bramy percepcji, każda rzecz ukazałaby się człowiekowi, jaka jest, nieskończona (Blake, 2002, s. 51).

Baśniowy chłopiec, spotykając żywych ludzi w prawdziwych sytuacjach, nie dostrzegał tego, co miał przed nosem. Spoglądał na świat z odległości, przez szklaną szybę. Był sam. Nie miał przyjaciela ani doradcy. Nie było nikogo, kto wykrzyknąłby ostrzeżenie, jak ksiądz do Józefa K. w Procesie: „Czyż nie widzisz nic na dwa kroki od siebie?”. Widział świat tak jak widział, po swojemu, przez pryzmat przeszłości i dawnych wyuczonych metod i zasad. W nowych sytuacjach te dawne, sprawdzone strategie pasowały „jak wół do karety”. Baśń pomysłowo i w prosty sposób pokazuje ten proces. Chłopiec zawsze jest spóźniony, wymawia wyuczone, niedorzeczne formuły, odnoszące się do nieaktualnych, wcześniejszych sytuacji.

Do rybaków sfrustrowanych nędznym połowem mówił to, co wyniósł z domu: „niewiele, niewiele, niewiele!”. Do ludzi zgromadzonych pod szubienicą, na której miał zawisnąć jakiś biedny grzesznik, powiedział to, czego nauczyli go rybacy: „obfitego połowu, obfitego połowu!”. Do hycla, który obdzierał konia ze skóry, powiedział to, czego nauczyli go pod szubienicą: „Boże, miej w opiece te biedną duszę!”. Do woźnicy, który przewoził ludzi, powiedział to, czego nauczył się od hycla: „leż sobie, ścierwo, w rowie!”. I w rezultacie, choć tak bardzo się starał i posłusznie wyuczył się na pamięć nowych reguł, ciągle doprowadzał spotkanych ludzi do wściekłości. Nowe reguły zawsze okazywały się w praktyce „stare”.

Chłopiec miał świetną pamięć, motywację, ciekawość, chęć wędrówki, ale nie umiał pozbyć się coraz cięższego plecaka wcześniejszej edukacji. A ciężar zatrzymywał go w drodze i spowalniał kroki. Nie mógł zdążyć na czas, choć bardzo się spieszył. Miotał się jak pies goniący za własnym ogonem. Zawsze palnął coś bezsensownego, a przecież nie był głupcem ani leniem. Przeciwnie – bardzo się starał. Wzrusza nas jego niewinność. Gdy rybacy pouczyli go, że należy mówić: „obfitego połowu, obfitego połowu!”, posłusznie i skwapliwie powtarzał tę regułę w kolejnej sytuacji – trzeba czy nie trzeba. Baśni udaje się tu uchwycić paradoks między nową wiedzą a starymi nawykami. Wiedza jest procesem, a nie zastygłym, przyjętym raz na zawsze niewzruszonym systemem. Nie da się otworzyć nowej bramy starym kluczem, choć zawzięcie się o to staramy.

Czas jest naszym największym wrogiem, depcze nam po piętach. Ledwie pożyliśmy chwilę, a już trzeba umierać. Ledwie się czegoś nauczymy, a już cała nauka nadaje się do kosza. Ciągle musimy wypleniać z trudem osiągnięte przekonania, idee i sensy. Nie ma chwili odpoczynku, o harmonii i spełnieniu nie ma co marzyć. Baśń celnie ukazuje iluzję poczucia pewności. Ledwie gdzieś doszliśmy, a już nas przepędzają i trzeba iść dalej. Sympatyczna nadgorliwość baśniowego chłopca przypomina i dziecku, i dorosłemu, którzy słuchają baśni, coś dobrze znanego. Ciężko porzucić zabawki i pójść do szkoły. Ciężko pożegnać idealnych rodziców i ujrzeć w nich zwykłych ludzi. Ciężko uczonemu porzucić odkrycie, które okazało się nietrafione. Ciężko porzucić sny i marzenia i żyć ze złamanym sercem. I wreszcie: ciężko porzucić to nasze życie dla gorzkiej śmierci. Iluzje mają słodki smak i dobrze trwać przy nich, nawet za cenę bólu.

Ścieżki baśniŚCIEŻKI BAŚNI

Symboliczne wędrówki do wnętrza duszy

dr Jadwiga Wais

Droga do mądrości wiedzie krętymi drogami. Wiele ścieżek do głębokiej wiedzy można odkryć nie tylko na uniwersytetach, ale także w baśniach, często dziś zapomnianych. Jak dowodzi tego współczesna psychologia głębi, warto badać ścieżki baśni, gdyż mówią one o ważnych, podstawowych tematach życia. Nie są to tylko fantazje dziecięce, ale zaszyfrowane perełki mądrości.
Autorka odczytuje w nich zakurzone symbole archetypów, ukazując trudy i piękno dorastania do dojrzałości, realia miłości, przyjaźni, zdrady i nienawiści. Książka niezbędna dla zainteresowanych psychologią, edukacją, rozwojem dziecka, psychoterapią, zjawiskami społecznymi, kulturą i tradycją.

Spis treści

Słowo wstępne

Rozdział 1: Hermeneutyka baśni
Rozdział 2: Baśń we współczesnym świecie
Rozdział 3: Żabi król. Narodziny indywidualności
Rozdział 4: Królewna i wierny Henryk. Rozpoznanie własnego losu
Rozdział 5: Zaklęty zamek. Doświadczenie bezpośrednie a strach
Rozdział 6: Leniwe dziecko i trzy Mojry. Nadmierna socjalizacja
Rozdział 7: Łzy Kopciuszka. Rozwój duchowy: opus contra naturam
Rozdział 8: Śmiertelna koszulka. Baśniowe konsolacje
Rozdział 9: O diable z trzema złotymi włosami. Doświadczenie kryzysu
Rozdział 10: Trzy ptaszki. Proces indywiduacji matki – dojrzewanie do macierzyństwa

Posłowie

Fragment książki

Żabi król. Narodziny indywidualności

Ciało królewny i ciało żaby. Nagłe przeobrażenie duchowe

Doświadczenie nagłej przemiany duchowej człowieka musiało być dobrze znane już w dawnych społeczeństwach. Odnajdujemy je w opowieściach baśniowych i mitologicznych, w obrzędach inicjacyjnych i technikach ekstatycznych wielu kultur w różnych rejonach świata1. Człowiek współczesny również zna doświadczenie nagłej przemiany duchowej, a jeszcze częściej jest ona przedmiotem jego głębokiego pragnienia. Dlatego treść baśni i mitów, odnosząca się do nagłej przemiany, jest wciąż żywa i pociągająca.Baśń numer 1 ze zbioru braci Grimm, zatytułowana Żabi król, ukazuje nagłą przemianę duchową w postaci gwałtownego działania ciałem, jest to rzucenie żabą o ścianę2. Słowa nie są w stanie wyrazić skrajnie negatywnych uczuć, jakie wstrząsają bohaterką baśni, zmuszoną do spania z żabą w jednym łóżku. Zwłaszcza, że słowa wymagają czasu i gramatycznego porządku. Nienawiść królewny osiąga apogeum i nagle następuje wybuch. Prawda psychologiczna przekazana zostaje tu z pomocą obrazu, którego jednoznaczność daje się porównać ze sławną sceną wypadku na drodze do Damaszku. Szaweł nagle spada z osła, traci wzrok i doświadcza całkowitej przemiany życia zewnętrznego, cielesnego i duchowego. Zmienia również swe imię na Paweł.Bohaterka baśni rzuca nienawistną żabą o ścianę. I oto wstrętna żaba zamienia się w czarującego księcia. Następuje nagła przemiana. Poprzedzona jest ona potrzebą aby za wszelką cenę, wbrew oczekiwaniom ojca, dworu i zasadom przyzwoitego zachowania postawić na swoim.Scena ta rozgrywa się nocą w baśniowej sypialni, w łóżku królewny. Jej symbolika dobitnie ukazuje doświadczenie kryzysu związanego z zetknięciem się po raz pierwszy w życiu możliwości wobec związku seksualnego. To, co dotąd było wstrętne, co budziło obrzydzenie (jak oślizgła żaba), nagle przemienia się w piękną miłość. Przeobraża się nie tylko królewna, która odkrywa piękno miłości, ale również żabi król – w pięknego młodzieńca. A zatem, gdy jedno z kochanków odnajduje siebie, drugie także doświadcza przeobrażenia. Ta krótka scena z baśniowej sypialni ma moc wyrażenia istoty doświadczenia inicjacji. Nagle umiera stare i rodzi się nowe. Gniew i obrzydzenie zamienia się w miłosne urzeczenie.Baśnie o małżonkach i narzeczonych, zamienionych w zwierzęta, ukazują trudne doświadczenie przemiany dziecinnej, niedojrzałej postawy wobec płciowości i seksualności w postawę nową, dorosłą. Mają one charakter opowieści inicjacyjnych, które w formie symbolicznej ukazują sposoby podjęcia nowych ról i przejście do bardziej dojrzałego sposobu życia.Nie zawsze przebiega to w postaci nagłej przemiany. Czasem trzeba długiego procesu, aby pokonując trudności, wypełniając cierpliwie kolejne zadania, odnaleźć siebie na nowym, nieznanym etapie życia. W baśniach tych odnalezienie własnego człowieczeństwa jest możliwe via zwierzęta. W obrazach baśniowych kochanków zamienionych w zwierzęta zawarta jest odwieczna mądrość mitów, rytuałów, opowieści i legend, pojawiająca się również w dzisiejszej refleksji nad ludzką psyche, że człowiek nie powinien odcinać się od pokrewieństwa z przyrodą, ze zwierzętami, roślinami i minerałami. Wszystkie istoty żywe stanowią pełną wspólnotę, której działania nie należy się lękać. Przeciwnie, działanie to towarzyszy nam przez wszystkie znaczące chwile życia. Podczas porodu i umierania, w chwili miłosnej ekstazy, w radości i bólu towarzyszą nam doświadczenia totalne. Jesteśmy jak rośliny i zwierzęta zatopieni w istnieniu. Nasze ciało doświadcza drżenia liści, zwierzęcego pragnienia, głodu, bólu, paniki, strachu i spontanicznej radości. Doświadczenia tożsame ze światem roślin, zwierząt, kamieni, wiatru i słońca tradycyjnie uważane za trudne do wypowiedzenia, opisujemy przez odwołania się do świata przyrody.Dopóki jesteśmy w antagonizmie z własną zwierzęcą naturą, dopóty niemożliwe jest osiągnięcie dojrzałości duchowej i życiowej. Ale to nie wszystko. W baśniach o narzeczonych zamienionych w żaby, bestie, niedźwiedzie itp. chodzi o odnalezienie człowieczeństwa nie tylko w sobie, ale i w drugiej osobie. Tylko wówczas związek miłosny może być związkiem szczęśliwym. Człowieczeństwo zatem nie sprowadza się jedynie do budowania „ja”, byłby to gmach wzniesiony na pustyni, ale jest także zadaniem poszukiwania drogi do innych ludzi, do Ty. A jak wskazują baśnie – „Ty” możesz, w znaczących momentach przybierać postać żaby.

Nagłego przeobrażenia doświadcza również bohaterka znanej baśni numer 53, ze zbioru braci Grimm, o królewnie Śnieżce. Przeobrażenie jest tu pokazane jako przebudzenie się z czarodziejskiego snu. Baśń ta opowiada o okolicznościach spotkania kochanków. Narzeczeni nie występują tu pod postaciami zwierząt, ale pojawia się dziwny rodzaj snu, w jaki zapada królewna Śnieżka. Jej sen przypomina zimowy sen roślin i zwierząt czy pozorną martwotę zimujących owadów. Sen ten jest jak śmierć, a zarazem nią nie jest. Baśń ukazuje w pięknej scenie zakochania, że królewicz nie zraża się tym, iż jego ukochana leży w trumnie. Wygląda na to, że zna on takie stany znieruchomienia i potrafi je odróżnić od śmierci. Baśń opowiada po prostu jak pewien królewicz ujrzawszy piękną umarłą królewnę w szklanej trumnie, zakochał się w niej i nie mógł już bez niej żyć. Po długich staraniach uzyskał od krasnoludków zgodę na zabranie jej do swego królestwa. Unieruchomienie ciała ukochanej nie wywołuje w królewiczu lęku ani skojarzeń ze śmiercią. Na przekór oczekiwaniom świata, dworu i rodziny królewicz, który mógł wybierać spośród wielu pięknych królewien, pokochał właśnie tę – Śnieżkę bez życia.

Dla nas, ludzi dzisiejszych, zafascynowanych ruchem, dynamiką, szybkością, błyskotliwością i wzrostem, we wszystkich dziedzinach życia, taka fascynacja jest dziwna i niezrozumiała. Oddaliliśmy się bowiem od ciała i natury, gdzie unieruchomienie i niedziałanie, bezruch i zaprzestanie działania jest jednym z ważnych stanów życia. Zimą, na mrozie, w ciemnościach ciała roślin i zwierząt nieruchomieją. Brak ruchu należy do naturalnych cykli życia ciała. Za rozumienie mądrości ciała i za miłość do znieruchomiałej królewny królewicz zostaje wynagrodzony:
„I zdarzyło się wtedy, że jeden z pachołków potknął się, a przy tym wstrząśnięciu wypadł z ust Śnieżki kawałek zatrutego jabłka, który utkwił jej w gardle. Po chwili dziewczę otworzyło oczy, uniosło wieko trumny i znów ożyło. – O Boże, gdzie jestem? – zawołała”3.

Nagła przemiana jest tu ukazana jako przejście ze śmierci do życia. Śnieżka nie całkiem umarła, ale popadła w cielesne i duchowe odrętwienie na skutek mrozu wiejącego z zazdrosnej macochy. Wiodła nikłe życie w szklanej trumnie, jak śpiące rośliny i zwierzęta. Możemy przypuszczać, że w tym czasie śniła sny i czekała na właściwy moment. Dopiero szczęśliwy nagły wstrząs przywrócił ją życiu. Niosący trumnę potknęli się i ciało Śnieżki zostało potrząśnięte tak mocno, że musiała się obudzić.

Baśń nie upraszcza procesu przemiany duchowej, nie sprowadza jej jedynie do sfery umysłu. Całe ciało z jego wstrząsami, bezruchem, chorobami, skurczami, odrętwieniem, snami bierze udział w przemianach psyche. Jest ono zewnętrznym obrazem tego, co dzieje się w niewidzialnym świecie ducha.

Scena powrotu Śnieżki do życia oparta jest na podobnym wzorcu, co przeżycie oświecenia, satori, w buddyzmie Zen. Satori bywa poprzedzane przypadkowym, niepozornym zdarzeniem. To zdarzenie działa jak lekkie dotknięcie lontu zapaloną zapałką. Następuje potężny wybuch, wszystko zostaje zburzone, nic już nie jest takie, jak przedtem. Satori może być poprzedzone czymkolwiek, może to być potknięcie (jak w baśni o Śnieżce), dźwięk spadającego kamyka, przypadkowe zdanie, zapach kwiatu, banalna sytuacja, widok źdźbła trawy itp. I oto nagle człowiek przeobraża się, osiąga nowy punkt widzenia i nową możliwość doświadczania świata. Tak jak baśniowa królewna Śnieżka, wyznawca Zen podnosi wieko, wychodzi z trumny i zaczyna nowe życie. Bez przeżycia satori nie ma Zen, jak głoszą jego mistrzowie. Jeśli adepta Zen spotka to szczęście i umysł jego się otworzy, wówczas radość jego nie ma granic4.

Również radość Śnieżki „nie miała granic”. Nagła przemiana duchowa, powodując zachwianie dotychczasowego sposobu życia, wiąże się z radością: wreszcie wyszliśmy z ciemności na światło. Dzięki przypadkowemu potknięciu się jednego z ludzi niosących szklaną trumnę królewna Śnieżka osiąga swoje satori, z martwej przemienia się w żywą. Przemiana jest tak radykalna, że baśń posługuje się tu sceną wyjścia z trumny.

Jest jednak podstawowa różnica między satori baśniowym a satori Zen. Zen za cel stawia swojemu wyznawcy sam umysł. Zagłębiając się w naturę umysłu, wyznawca Zen znajduje w nim własnego mistrza i odpowiedź na tajemnicę życia. Taka postawa zorientowana jedynie na umysł separuje adepta Zen od innych ludzi, od działania w świecie, a przede wszystkim od przyrody i od ciała. Istnieje niebezpieczeństwo, że medytacja w Zen może pełnić taką samą zastępczą rolę jak środki uspokajające i usypiające w kulturze Zachodu, medytujący bowiem jest odseparowany.

Satori doświadczane jest w Zen samotnie, przez pojedynczego człowieka. Baśniowe satori wychodzi poza doznanie indywidualne i ogarnia związek miłosny, w którym niekiedy jedna z osób jest zamieniona w zwierzę. Przeobrażenie baśniowe odbywa się w relacji Ja i Ty. Relacja ta obejmuje cały świat społeczny baśni: poddanych, dwór, rodziców, dziecko, które narodzi się w przyszłości i z którym przemieniona para małżonków będzie mogła nawiązać więź rodzicielską. Możliwe staje się również wymierzenie sprawiedliwości, podział królestwa, ład w państwie pod mądrymi rządami i długie, szczęśliwe życie: … i odtąd żyli długo i szczęśliwie, dopóki nie pomarli.

Narzeczeni zamienieni przez złe czarownice w odrażające lub groźne zwierzęta (może to być żaba, niedźwiedź, krokodyl, wieprz, żółw, osioł, wąż, lew, bestia itp.) przeobrażają się w pięknych ludzi dzięki miłości dziewczyny-królewny. Dziewczyna ta również przeobraża się poprzez wiele trudnych prób i zadań. W procesie tym, który jest powolnym dojrzewaniem, seksualność, dotychczas budząca w niej lęk i odrazę, przeobraża się w piękne doświadczenie miłości. Seksualność nie traci tu nic ze swej autonomii i wartości, ale wzbogaca się o Erosa, zarówno w aspekcie indywidualnym, jak i społecznym.

Z cechą relacyjności (relacja Ja i Ty) satori baśniowego wiąże się, odmienne niż w Zen, podejście do kobiet i do miłości. W baśniach kobiety i mężczyźni czy, też dziewczęta i chłopcy, są równi, mają taki sam dostęp do baśniowej wędrówki, do przygód, do możliwości przemiany, miłości i osiągnięcia pełni człowieczeństwa. Dziecko, słuchając baśni, może utożsamiać się z bohaterem niezależnie od płci. Sprzyjają temu imiona baśniowe, takie jak na przykład Kopciuszek, Popiołek, Czerwony Kapturek, które pasują do dziewcząt i do chłopców. Baśnie nie stwarzają getta płci, w którym przygody i możliwości przemiany byłyby zarezerwowane wyłącznie dla chłopców. Kobiety i mężczyźni mają w baśniach równorzędny dostęp do przemiany duchowej. Eros baśniowy łączy i godzi konfliktowe aspekty duchowości: zwierzęcy i ludzki, męski i kobiecy, dziecięcy i dojrzały, indywidualny i społeczny. Baśnie wiedzą, że miłość i seksualność stanowią potężną siłę, która sprawia, że kobiety i mężczyźni nieustannie odnawiają i kreują wzajemne fizyczne i duchowe związki.

Sfera seksualności i płciowości w buddyzmie i w Zen jest lekceważona i niemal całkowicie odrzucana. Jak wiadomo, Budda niechętnie dopuszczał kobiety do udziału we wspólnotach praktykujących, klasztorach i zakonach. Duży obszar ludzkiego życia i duchowości znalazł się zatem poza zainteresowaniem buddyzmu Zen. A jest to obszar głębokiej i delikatnej sfery doświadczeń kobiet i mężczyzn – cielesność, zmysłowość, seksualizm, erotyzm, płciowość. W tej sferze ludzie przeżywają głębokie doświadczenia życia. Stają oko w oko ze szczęściem, lękiem, tragedią, ekstazą, ukojeniem, a także z doświadczeniem podejmowania decyzji, wolności, odpowiedzialności. Dowody socjologiczne na potęgę doświadczeń cielesnych znajdziemy wokół siebie, w codziennym życiu kobiet i mężczyzn, a dowody uniwersalne – w największej miary dziełach kultury: poezji, literaturze, malarstwie, dramacie itp.

Przez swój wysoki stopień sublimacji, separowanie się od natury, kobiecości, ciała i seksu, Zen w dużej mierze sam przyczynił się do własnego upadku w kulturze Indii, a później Chin. Został wyparty przez tao i tantrę, która przejęła odrzuconą sferę zmysłowości i ciała. Tantra przywróciła do łask bóstwa kobiece i przekonanie, że duchowość ludzi jest zjednoczona z erotyzmem. Ciało zmuszane w Zen, znieruchomienia, do przyjmowania pozycji medytacyjnej, zdrętwiałe od wielogodzinnego siedzenia zbudziło się, odzyskało szacunek i wolność. Seksualność i erotyzm są w tantrze drogą do osiągnięcia najwyższego rozwoju duchowego, jak mawiają mistrzowie tantry – seks jest wehikułem wiodącym kobietę i mężczyznę do nieba. Najwybitniejszy, obok Daisetza Suzukiego znawca, Zen, Reginald Blyth wskazuje na istotną słabość Zen polegającą na ignorowaniu kobiety i seksu w systemie, który ma pretensje do całościowego ujmowania rzeczywistości. Wedle Blytha ignorowanie kobiety, natury, ciała, seksualności dotyczy nie tylko Zen, ale jest zagadnieniem fundamentalnym, odnoszącym się do religii w ogóle:
„Zen nie może uciec od seksu, chyba że go zignoruje, przechodząc na wyższy poziom. Ale nie możemy unicestwić rzeczy poprzez jej transcendowanie. Religia zawsze pomijała kobiety, tak samo jak lekceważyła przyrodę i ludzką naturę, ale rezultat był taki, że lekceważyła ostatecznie sama siebie”5.

Baśnie traktują z powagą prawdę ciała, zmysłowości i natury, dzięki temu człowiek baśni jest pełniejszy i bardziej do nas podobny niż wyznawca Zen, sprowadzony jedynie do umysłu. Ciało Śnieżki, zamknięte w szklanej trumnie, nie musi tam pozostać na zawsze. Miłość królewicza budzi je do życia.

Wypędzenie z dzieciństwa. Inicjacja dziecka w dorosłość

Do satori dochodzi w Zen poza układem społecznym, a zwłaszcza rodzinnym. Przeżycie satori ma tu charakter wyłącznie indywidualny. W baśniach przeciwnie. Ukazują one genezę nagłego przeobrażenia jako wynik wielu złożonych presji, wzlotów i upadków, jakie musi przejść dorastające dziecko w życiu rodzinnym. Przede wszystkim miłość ojca i miłość matki stanowi duchowy grunt, na którym może dojść do przeżycia przemiany.

W baśniach o narzeczonych zaklętych w zwierzęta kochający ojciec, w odpowiednim czasie, nakłania dziecko do wyjścia z beztroskiego dzieciństwa. Nie możemy na zawsze pozostać w dzieciństwie. Ojciec, wypędzający z krainy dzieciństwa, wydaje się dziecku tyranem, ponieważ zmusza je do przejęcia nowych ról i nowej postawy. Ojciec z baśni o żabim królu uczy córkę odpowiedzialności, spełniania obietnic, dorastania6.

Ojciec należy do innego świata, do świata dorosłych. Narzuca dziecku wymagania, udziela wskazówek, kieruje dzieckiem, wspiera je, ponieważ ono również będzie musiało stać się dorosłe. Może to robić na dziecku wrażenie despotycznych nakazów, ale kochający ojciec wie, że aby dziecko mogło wejść na ścieżkę samodzielnego życia, musi doznać bólu przepędzenia z dzieciństwa. Doświadczenie bolesnego przejścia znalazło odbicie we wszystkich opowieściach inicjacyjnych, nie wyłączając opowieści biblijnych o wypędzeniu z rajskiego ogrodu.

Warunkiem prawidłowego przebiegu inicjacji dziecka w dorosłość jest miłość obojga rodziców. W przypadku nagłej przemiany, która w baśniach o narzeczonych zaczarowanych w zwierzęta odnosi się do kryzysu spowodowanego zetknięciem się dorastającego dziecka z seksualnością, rolę przewodnika pełni przede wszystkim ojciec. Dojrzałość ojca, który wie, co robi, a przede wszystkim kocha dziecko, pozwala mu je przeprowadzić przez ten obfitujący w kryzysy etap życia. W baśni Żabi król ojciec królewny rozumie lęk i wstręt córki przed życiem z żabą: królewna, nie dość, że musi jeść i pić z żabą ze wspólnych naczyń, to jeszcze ma spać z żabą we własnym łóżku! Ojciec wie, że teraz albo nigdy. Albo córka stanie się dorosłą kobietą, albo zawsze będzie ją prześladował lęk przed własną seksualnością, przed związkiem z mężczyzną.

Baśń pokazuje, że miłość ojca nie ma nic wspólnego z sentymentalnym współczuciem dla córeczki tatusia. Ojciec, ponieważ potrafi kochać swoją żonę, dorosłą kobietę, zdaje sobie sprawę, że albo córka przełamie się i podejmie odpowiedzialność za obietnice, jakie dała żabie, albo zostanie wiecznym dzieckiem, niezdolnym do samodzielnego życia. Ojciec wie, że waży się tu los całego życia córki, jej szczęscia, kobiecości, seksualności i dojrzałości. Panuje nad czasem. Wie, kiedy dziecko powinno zacząć dorastać, nie może się to odbyć ani za wcześnie, ani za późno.

Nadchodzi odpowiedni moment i ojciec-przewodnik przekazuje córce racjonalną wiedzę: „żaba ci pomogła, wydobyła z ciemnej studni złotą kulę, obiecałaś jej w nagrodę wspólne życie. A zatem nadszedł właściwy czas na spełnienie obietnicy. Nie jesteś już dzieckiem. Rozumiem twoje obrzydzenie, ale to minie, ponieważ jest iluzją. Po raz pierwszy przeżywasz poważny kryzys, któremu towarzyszy obrzydzenie, nienawiść i lęk. Tym lepiej. To pomoże ci w innych, przyszłych kryzysach. Kryzysy towarzyszą człowiekowi i nie są niczym demonicznym ani chorobliwym. Pomogą ci odnaleźć samą siebie”. Tak można sformułować przesłanie, jakie ojciec przekazuje córce swoim surowym zachowaniem. To baśniowe przesłanie odnajdujemy także w słynnych słowach Goethego, że komu Bóg oszczędza kryzysów, temu utrudnia stawanie się osobowością, która stanowi najwyższe szczęście człowieka.

I rzeczywiście, w największym natężeniu kryzysu, gdy królewna została zmuszona przez ojca do jedzenia, picia i spania z żabą, dochodzi do głosu jej własne Ja. Doprowadzona do furii rzuca żabą o ścianę. I nagle następuje przełom. Królewna przeobraża się w indywidualność, w Ja. Z jej oczu spada zasłona. Żaba znika. Królewna wydobywa się z iluzji na światło. Widzi przed sobą pięknego młodzieńca i jednocześnie uświadamia sobie swoją kobiecość i piękno miłości.

Królewna inspirowana przez ojca wychodzi z kraju dzieciństwa i staje się osobowością. A co się dzieje z żabą? Jej zwierzęca postać sugeruje wczesną, niedojrzałą formę życia psychicznego. Żaba dopomina się tego, co chcą wszystkie małe dzieci od matki: chcę jeść z twojego talerzyka, pić z twojego kubeczka i spać w twoim łóżku. Żaba uosabia zatem symbiotyczny związek z matką. Jest to związek odpowiedni dla wczesnego okresu dzieciństwa. Postać matki nie pojawia się w baśni o żabim królu. Ale symbioza, chęć zagarnięcia matki wyłącznie dla siebie, w pełni wyrażone są przez żądania żaby. Aby żaba mogła wyjść z niedojrzałego związku z matką i przeobrazić się w piękną ludzką postać, musi oddalić się od matki, a matka musi zdecydować się na przecięcie symbiozy z dzieckiem. O tym trudnym doświadczeniu dzieciństwa i macierzyństwa pisze B. Bettelheim:
„Żaba również musi osiągnąć dojrzałość, zanim stanie się możliwy jej związek z królewną. To, co przydarza się żabie w baśni, pokazuje, iż aby móc osiągnąć pełne człowieczeństwo, potrzebna nam jest najpierw oparta na miłości i zależności więź z postacią macierzyńską. Żaba, jak każde dziecko, pragnie żyć w symbiozie z drugą istotą ludzką. Nie ma dziecka, które nie pragnęłoby przesiadywać u matki na kolanach, jeść z jej talerza i pić z jej filiżanki. Nie ma dziecka, które nie wdrapuje się na łóżko matki, aby obok niej spać. Nadchodzi jednak czas, gdy dziecko musi zrezygnować z tego rodzaju symbiozy z matką, ponieważ w przeciwnym razie nie stanie się nigdy odrębną, samoistną indywidualnością. Mimo iż dziecko pragnie pozostać w łóżku matki, musi je ona z niego „wyrzucić”, co jest dla dziecka bardzo bolesne, ale nieuchronne, jeśli ma ono osiągnąć niezależność. Dopiero wówczas, gdy matka nie pozwala dziecku dłużej na egzystencję symbiotyczną, zaczyna ono stawać się sobą – jak żaba, która, wyrzucona z łóżka, wyzwala się z więzi utrzymującej ją w stanie dziecięcej niedojrzałości”7.

Baśnie z cyklu o narzeczonych zamienionych w zwierzęta obrazują etapy osiągania dojrzałości osobowej człowieka. Od popędowej, bliskiej zwierzętom natury dzieciństwa, poprzez symbiotyczne przywiązanie do matki i egocentryzm, droga, na której trzeba spełnić trudne zadania, prowadzi do dorosłości i umiejętności przyjęcia na siebie odpowiedzialności. Jest to nie tylko droga wiedzy i samowiedzy, ale również droga osiągania szczęścia. Wejście na tę drogę otwiera się wówczas, gdy bohaterowie baśni nauczą się trudnej sztuki widzenia człowieczeństwa swoich ukochanych i swojego własnego.

Baśnie o narzeczonych zaklętych w zwierzęta mają swoje źródła w starożytności. Jednym z nich jest opowieść Apulejusza z II wieku n.e. o Erosie i Psyche. W opowieści tej, która jest bardziej mitem niż baśnią, ukazana jest metamorfoza obojga kochanków od dziecięcej niedojrzałości i symbiozy z postaciami macierzyńskimi do umiejętności doświadczania pełni ludzkiej miłości, a nawet do osiągnięcia wspólnej nieśmiertelności. W opowieści Apulejusza Eros łączy się z Psyche, co oznacza, że erotyzm łączy się z duchowością. Jest to najgłębszy sens mitu. Aby możliwe było ludzkie i boskie szczęście, trzeba, aby połączyły się sfery dotychczas obce i rozdzielone. I chociaż w opowieści tej przemiana bohaterów nie dzieje się nagle, lecz jest długim procesem, to w procesie tym bohaterowie doświadczają również nagłych przemian i przejść w nowe etapy życia.

Na przykład Eros zrywa się jak oparzony (dosłownie, ponieważ oparzyła go kropla wrzącego oleju) i znika w momencie, gdy dochodzi do nocnej konfrontacji z Psyche. Nie jest jeszcze gotowy na połączenie niedojrzałej zmysłowości z duchowością. W scenie tej ukazany jest odwieczny wzór konfliktu, jaki rozdziela kochanków. Konflikt ten jednak nie kończy procesu wzajemnego szukania się i łączenia. I chociaż jedno z nich nie wytrzymuje napięcia i trzaskając drzwiami ucieka z domu, to proces jednoczenia przeciwieństw toczy się dalej w ukryciu i rozdzieleniu. Psyche w końcu, po przebyciu śmiertelnych niebezpieczeństw, odnajdzie Erosa. A i on wreszcie dojrzeje do spotkania z nią, z Psyche, z duchowością związku miłosnego i wyjedna dla niej u bogów nieśmiertelność.

W opowieści Apulejusza pojawiają się również motyw narzeczonego zamienionego w zwierzę, a nawet w przerażającą bestię. Psyche, otumaniona przez siostry, a raczej symbiotycznie z nimi związana, wyobraża sobie, że w nocy do jej łoża przychodzi małżonek-potwór: Siostry, od których Psyche, nawet po ślubie z Erosem, nie potrafi się uwolnić, wmawiają jej, że:
„Oto wąż okrutny, smok o cielsku kłębiącym się w stu zakrętach, którego szyja ocieka od zabójczego, krwawego jadu, którym zieje ze straszliwej gardzieli – ten potwór z tobą nocami potajemnie sypia”8.

To, co nieznane, jawi się nam jako niebezpieczne i przerażające. W przypadku Psyche są to pierwsze doświadczenia seksualne. Ta młoda dziewczyna boi się zbliżeń miłosnych z własnym mężem, a i on nie rozumie lęków swej młodej żony i po prostu ucieka. Trzeba będzie bardzo długiego procesu zmagania się z głębokim lękiem przed własnymi reakcjami w związku małżeńskim, a nawet zejścia na dno depresji (Psyche schodzi do Hadesu), by osiągnąć jedność sfery seksualnej i duchowej. Gdy wreszcie Eros i Psyche odnajdą się i zjednoczą, wówczas ich miłość, z woli bogów, stanie się nieśmiertelna.

Osiągnięcie nieśmiertelności jest realne tylko w mitach. Ziemskim związkom miłosnym nie jest ona dana, ale nie jest im też obce poczucie nieśmiertelności w ramionach ukochanych. Ziemscy kochankowie bliżsi są śmiertelnym bohaterom baśniowym, którzy poślubieni na końcu baśni: „żyli odtąd długo i szczęśliwie, dopóki nie pomarli…”

Niezależnie od różnych form dystrybucji nieśmiertelności, warunkiem osiągnięcia szczęścia we wszystkich związkach miłosnych, mitycznych, baśniowych i tych ziemskich jest poddanie się próbom, które wiodą do połączenia seksualności i duchowości obojga kochanków. Unia seksualności i duchowości, to niewysłowione pragnienie realnych kobiet i mężczyzn, w baśniach ukazana jest w obrazach szczęśliwego małżeństwa jako zakończenia wędrówek, przemian i przygód przyszłych małżonków, którzy: „odtąd żyli długo i szczęśliwie”. Przyjaznym świadkiem ich szczęścia jest baśń, która przecież zawsze jest gościem na ich weselu: a ja na tym weselu byłam, miód i wino piłam…

PRZYPISY:
1 J. Wais, Gilgamesz i Psyche. Z antropologii przemiany duchowej, Warszawa 2001, s. 163–219.
2 „Żabi król”, (w:) Baśnie Braci Grimm, tłum. E. Bielecka i M. Tarnowski, t. 1, Warszawa 1989, s. 19–22.
3 „Śnieżka”, ibidem, s. 257.
4 D.T. Suzuki, Wprowadzenie do buddyzmu Zen. Ze wstępem C.G. Junga, tłum. M. i A. Grabowscy, Warszawa 1979, s. 120.
5 R.H. Blyth, Zen, seks i miłość, (w:) Ekstaza, seks, magia. Inny wymiar erotyki, wybór i oprac. E. Obarski, tłum. J. Jastrzębski, J. Przybył, Z. Zagajewski, Wrocław 1993, s. 42.
6 O roli miłości ojca w procesie przeobrażania się duchowości dziecka zob. B. Bettelheim,Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, t. 2, tłum. D. Danek, Warszawa 1985, s. 243–253.
7 Ibidem, s. 220–221.
8 Apulejusz, Metamorfozy albo złoty osioł, tłum. E. Jędrkiewicz, Warszawa 1976, s. 104.

Dlaczego tak trudno jest odejść - Bogna Szymkiewicz

Dlaczego tak trudno jest odejść – spotkanie autorskie z dr Bogną Szymkiewicz

Fundacja na Rzecz Równości zaprasza na spotkanie z dr Bogną Szymkiewicz, autorką książek “Dlaczego tak trudno jest odejść. Narracje kobiet doświadczających przemocy” (2016) oraz “Zranione stany świadomości. O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach” (2006).

02.06.2016 (czwartek), godz. 18:30, Tratwa, ul. Legnicka 65, Wrocław, wstęp wolny. Dołącz do wydarzenia na FB.

“Przemoc zaczyna się tam, gdzie nie ma dialogu.”

W czasie spotkania autorka opowie o tym, co dzieje się w związkach opartych na przemocy, na czym polega czasem trudne do zrozumienia uwikłanie, w jaki sposób kultura wspiera przemoc i co możemy z tym robić. Zapraszamy do wspólnej rozmowy.

DLACZEGO TAK TRUDNO JEST ODEJŚĆ

Narracje kobiet doświadczających przemocy

dr Bogna Szymkiewicz

Książka zawiera wnioski i obserwacje oparte na wieloletnim doświadczeniu Autorki w pracy indywidualnej i instytucjonalnej na rzecz ofiar przemocy. Prezentuje problem w sposób interdyscyplinarny z perspektywy teoretycznej i praktycznej, opiera się zwłaszcza na koncepcjach psychologii narracyjnej i psychologii procesu.

Autorka pokazuje subiektywną prawdę zranień i zniewolenia kobiet w bliskich relacjach, która jest skutkiem przemocy psychicznej lub psychicznej i fizycznej. Jest to doświadczenie indywidualne, występujące zwykle jako skutek tzw. przemocy domowej, ale występuje także jako zjawisko zbiorowe, czyli efekt przemocy zanurzonej w kulturze i instytucjach społecznych.

Publikacja dostarcza bogatej wiedzy o psychologicznym i pozapsychologicznym wymiarze przemocy wobec kobiet i pokazuje, dlaczego droga do uwolnienia się kobiet spod kontroli i zniewolenia w przemocowym związku jest trudna. Jest ona powiązana z przemocą społeczną i negatywnymi stereotypami kulturowymi, które na nią przyzwalają albo nawet jej sprzyjają.

Niebieska Linia logoPatronat: czasopismo “Niebieska Linia”

Spis treści

Wprowadzenie

Część pierwsza: Podstawy teoretyczne

Rozdział 1: Przemoc wobec kobiet
Przemoc w rodzinie – definicja • Trochę historii • Katalog zachowań przemocowych • Uwarunkowania przemocy wobec kobiet – koncepcje wyjaśniające • Inspiracje metodologiczne • Materiał badawczy • Trudności wokół badań

Rozdział 2: Kontekst kulturowy
Normalne, czyli męskie • Świat kobiet, świat mężczyzn • Siła i słabość, zależność i autonomia • Problem kobiet?

Rozdział 3: Narracje jako forma wiedzy o sobie
Dynamiczny charakter narracji • Narracje zanurzone w kulturze • Narracje współtworzone z innymi • Narracje tworzone z różnych perspektyw • Narracje z różnych poziomów percepcji

Część druga: Doświadczenie kobiet

Rozdział 4: Bajkowe początki i rozwój relacji
Oś czasu. Wcześniejsze doświadczenia • Bajkowe początki • Pierwsze pęknięcia • Niezauważalny proces • Próby wyjścia

Rozdział 5: Rzeczywistość przedstawiona – jaki jest świat wokół
Zaburzony porządek moralny • Chaos i nieprzewidywalność • Układ sił • Utrzymać obrazek • Co z tą miłością • Poziomy rzeczywistości

Rozdział 6: Osoby dramatu
On • Ona • Inni

Rozdział 7: Spojrzenie z różnych perspektyw
Sprawca w pozycji Ja • Słabnąca pozycja Ja kobiety • Marzenia o My • Spojrzenie z zewnątrz – metapozycja

Rozdział 8: Wyjść poza przemoc
Perspektywa indywidualna • Perspektywa społeczno-kulturowa

Bibliografia

Bogna Szymkiewicz zdjecieO Autorce

Bogna Szymkiewicz – dr psychologii, pracuje od ponad trzydziestu lat w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Posiada dyplom terapeutyczny w zakresie psychologii zorientowanej na proces, wydany w Zurychu.  Współzałożycielka szkoły terapeutycznej przy Polskim Towarzystwie Psychologii Procesu. Przez ponad sześć  lat współpracowała jako superwizorka z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Jest autorką wielu artykułów; książki Zranione stany świadomości. O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach i współautorką wydanej w USA Deeper into the Soul. Beyond Dementia and Alzheimer’s into the Forgetfulness Care a także redaktorką antologii Psychologia procesu. Teoria i praktyka. Prowadzi psychoterapię indywidualną oraz warsztaty rozwojowe, szkoleniowe i superwizyjne w Polsce oraz w innych krajach, w tym w USA, Izraelu, Austrii. Więcej na stronie www.bogna.eu

Fragment książki

z Wprowadzenia

Celem mojej pracy było zrozumienie i opisanie doświadczenia kobiet doznających przemocy, w tym przede wszystkim przemocy psychicznej. Chciałam poznać wewnętrzną rzeczywistość kobiet, które na co dzień doznają przemocy ze strony partnera w intymnym związku, dowiedzieć się, jak wygląda ich świat z ich punktu widzenia, jaką odgrywają w nim rolę, jakie wartości są dla nich istotne, jak konstruują opowieść o sobie samych. Interesowało mnie, jak zmienia się rozumienie i ocena siebie w trakcie trwania związku i jak ma się ta wewnętrzna opowieść do świata zewnętrznego.

Bohaterka powieści Czarujący mężczyzna, kiedy dowiaduje się z prasy, że jej ukochany (znany polityk) żeni się z inną kobietą, wpada w rozpacz i robi wszystko, by nakłonić go do powrotu. Dalej z kart powieści dowiadujemy się, że ten uroczy facet traktował ją jak przedmiot, upokarzał i bił (Keyes, 2010).

Tehmina Durrani, autorka przetłumaczonej na trzydzieści sześć języków autobiografii Mój pan i władca, nim po trzynastu latach rozstała się z maltretującym ją mężem, kilkakrotnie, po próbach odejścia, wracała z nadzieją, że teraz już wszystko się ułoży (Durrani, 2013).

Znana aktorka Katarzyna Figura w wywiadzie ujawniającym przemoc, jakiej doświadczała ze strony męża, na pierwsze pytanie dziennikarki: „Kasiu, dlaczego teraz odchodzisz od męża?” odpowiada: „Bo nie miałam siły odejść wcześniej…” (Ale to nie film…, 2012).

Dlaczego tak trudno jest odejść – to jedno z pytań, na które próbuję znaleźć odpowiedź. Nie „dlaczego po prostu nie odejdziesz”, „dlaczego one w tym tkwią”, ale właśnie „dlaczego tak trudno jest odejść”. Co dzieje się z kobietami w przemocowych związkach? Jak to jest, że kobiety (również te mądre, wykształcone, niezależne, silne) w takie związki wchodzą i w nich tkwią?

Na początek zajmiemy się nie odpowiedzią na to pytanie, lecz samym pytaniem.

Jak to się dzieje, że gdy dowiadujemy się, iż mężczyzna bije lub upokarza swoją partnerkę, w pierwszym odruchu pytamy: „dlaczego ona nie odejdzie?”, a nie: „dlaczego on to robi?”. Co można powiedzieć o kulturze, w której spontaniczne „nie rozumiem” dotyczy tego, że ktoś nie odchodzi od brutalnego partnera, a nie tego, że partner jest brutalny? Jak to możliwe, że to, iż ktoś upokarza i poniża najbliższą osobę, nie jest niezrozumiałe, natomiast trudność z odejściem od kogoś takiego – jest? Dlaczego w mediach nie spotykamy komentarzy: „wciąż nie mogę zrozumieć, jak on mógł podnieść na nią rękę”, za to bardzo często słyszymy: „dlaczego nie można tak po prostu trzasnąć drzwiami i odejść”? Innymi słowy, w ramach jakiej wizji świata fizyczna lub emocjonalna przemoc jest bardziej zrozumiała niż trudność w opuszczeniu bliskiej relacji, w której doświadczamy przemocy?

Oczywiście przemoc, szczególnie wobec najbliższych, często wywołuje oburzenie. Ale kiedy jest mowa o pozostawaniu w relacjach opartych na przemocy, pierwsze pytanie kieruje się w stronę ofiary. To pytanie rzadko bywa neutralne. Kryje się w nim element przekonania, że „coś z nią jest nie tak”.

Bogna Szymkiewicz

Zranione stany świadomościZRANIONE STANY ŚWIADOMOŚCI

O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach

dr Bogna Szymkiewicz

Książka zajmuje się psychologicznymi i terapeutycznymi aspektami subiektywnego doświadczenia zranienia. Poczucie zranienia występuje zwłaszcza w bliskich relacjach, powodując zerwanie więzi. W miejsce osób pojawiają się negatywne role (oprawcy, ofiary, mściciela, terrorysty, prześladowcy i in.), którym towarzyszy „zraniony” stan świadomości. W analizie problemu autorka opiera się na psychologii zorientowanej na proces A. Mindella.
Przedstawia m.in. teoretyczne ujęcie problematyki zranionych uczuć, doświadczenie zranienia, dynamikę wewnętrznych przeżyć, typowe wzorce komunikacji w stanie zranienia (zranione stany świadomości), wskazuje możliwości nawiązania głębszych kontaktów dzięki poznaniu zranionych uczuć, otwarciu na doświadczenie zranienia, nabyciu efektywnych sposobów komunikowania własnych doświadczeń urazowych. Książka wypełnia znaczną lukę w dziedzinie psychologii doświadczeń urazowych i ich terapii.

Spis treści

WprowadzenieRozdział 1: Zranione uczucia
Rozdział 2: Przepływ doświadczeń
Rozdział 3: Kto organizuje doświadczenia, czyli małe Ja, Wielkie Ty, metakomunikator i postacie ze snu
Rozdział 4: Odmienne stany świadomości
Rozdział 5: Podróże po świecie zranień
Rozdział 6: Mityczni goście
Rozdział 7: Komunikacja w polu zranienia
Rozdział 8: Wokół dystansu
Rozdział 9: Przekraczanie granic
Rozdział 10: Zza szklanej ścianyZakończenie. W poszukiwaniu nowych wzorców i mitów
Ilustracje

O Autorce

Bogna Szymkiewicz – dr psychologii, pracuje od ponad trzydziestu lat w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Posiada dyplom terapeutyczny w zakresie psychologii zorientowanej na proces, wydany w Zurychu.  Współzałożycielka szkoły terapeutycznej przy Polskim Towarzystwie Psychologii Procesu. Przez ponad sześć  lat współpracowała jako superwizorka z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Jest autorką wielu artykułów; książki Zranione stany świadomości. O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach i współautorką wydanej w USA Deeper into the Soul. Beyond Dementia and Alzheimer’s into the Forgetfulness Care a także redaktorką antologii Psychologia procesu. Teoria i praktyka. Prowadzi psychoterapię indywidualną oraz warsztaty rozwojowe, szkoleniowe i superwizyjne w Polsce oraz w innych krajach, w tym w USA, Izraelu, Austrii. Więcej na stronie www.bogna.eu

Fragment książki

Zranione uczucia

Poczucie zranienia pojawia się wtedy, gdy ktoś pomija lub atakuje naszą wewnętrzną rzeczywistość. Ktoś nas krzywdzi, wypowiada słowa, które sprawiają nam przykrość, narusza drogie nam wartości, sprawia, że nasze marzenia i tęsknoty obracają się w pył. Zachowanie drugiej osoby nie pasuje do naszych oczekiwań, nie spełnia standardów, które w tym momencie i w tej sytuacji – z naszego punktu widzenia – wydają się oczywiste. Czasem są to wielkie zdarzenia, niekiedy zaś jedno słowo powiedziane szorstkim tonem, spojrzenie lub gest. Czasem jest to coś, czego ktoś nie zrobił, a przecież powinien!

U podstaw poczucia zranienia leży wrażenie, że ktoś zaatakował ważny aspekt naszego istnienia lub nie zauważył go; pominął nas lub odrzucił. Mógł wesprzeć, rozświetlić, ucieszyć, a tymczasem skrytykował, umniejszył, zostawił. To boli.

Ktoś ironicznie skomentował mój pomysł. „A przecież sam się wystarczająco niepewnie czuję; gdyby był prawdziwym przyjacielem, to by to rozumiał, nie wykorzystałby tego momentu, żeby się swoją złośliwością popisać przed kolegami”.

Ktoś mnie porzucił, zostawił. Kochał, był, dbał, i nagle nie ma nic. Cały świat rozpadł się na kawałki.

Ktoś nie zauważył moich potrzeb. „Nie przyszło jej nawet do głowy, jak bardzo jestem zmęczony po tym dniu pełnym napięcia i po konflikcie z szefem. Cała uśmiechnięta, jak gdyby nigdy nic, mówi do mnie, żebyśmy poszli do jej przyjaciółki. Po tym wszystkim, jeszcze do przyjaciółki…”

Ktoś, komu naprawdę wierzyłam, zdradził. „Znała wszystkie moje sekrety. Wiedziała dokładnie, jakie są moje słabe punkty. I po to, żeby dostać tę pracę, wykorzystała to wszystko przeciwko mnie”.

Ktoś nie dostrzegł mojej pracy, wysiłku, godzin spędzonych na zmaganiach. Przyszedł i powiedział: „Tutaj widzę brak”. To wszystko, co zobaczył: zobaczył brak. Cała reszta, wszystko, co było moim dziełem, zepchnął w obszar nieistnienia. W polu jego uwagi pozostało tylko to, czego nie ma.

Pojęcia

Angielskie słowo „hurt”, dobrze oddające doświadczenie, o którym chcę pisać, tłumaczone jest jako ‘ból’, ‘szkoda’ ‘ujma’. Czasownik „to hurt” oznacza, ‘za/boleć’, ‘za/szkodzić’, ‘przynieść ujmę’, ‘narazić na szwank’, ‘dotknąć’, ‘urazić’, ‘obrazić’. „Hurt” używane jest w języku potocznym, kiedy chcemy powiedzieć, że ktoś nam zrobił przykrość, że coś nas zabolało.

W języku polskim opis doświadczenia i komunikacja na ten temat rozpada się na wiele różnych słów, opisujących różne jego aspekty. Mamy więc przykrość: doznajemy przykrości, znosimy przykrości. Najbardziej potoczny zwrot, który przychodzi do głowy, to „ktoś nam zrobił przykrość”. Wyrażenie „jest mi przykro” może być użyteczne w łagodnych sytuacjach, kiedy ból nie jest wyraźny i całe doświadczenie jest ciche i mało znaczące. Jednocześnie zwrot „jest mi przykro” może wskazywać na współczucie innej osobie z powodu jej przeżyć, a nie na doświadczanie własnej przykrości. Słownik wyrazów bliskoznacznych (1984) podsuwa: ‘boleść’, ‘zmartwienie’, ‘kłopot’.

W sytuacjach bardziej drastycznych mówimy, że to, co ktoś zrobił, było „raniące”, że ktoś nas „dotknął”, „zranił”. Ranić w tym znaczeniu to ‘dotykać, urażać boleśnie czyjeś uczucia; poruszać kogoś do głębi, sprawiać przykrość’ (Słownik języka polskiego, 2000). „Zranienie” odwołuje się do przeżywanego bólu i wskazuje na istnienie „rany”, jakiegoś pęknięcia, które potrzebuje się zagoić.

W centrum mojego zainteresowania są właśnie „zranione uczucia” – doświadczenie, które powstaje w odpowiedzi na przykrość wyrządzoną przez drugą osobę.

Jak psychologia mierzy się z poczuciem zranienia

Poczucie zranienia nie jest łatwym przedmiotem badań. Nad wyraz oczywiste, gdy nam się przydarza, oglądane z zewnątrz traci ostrość. Nie dziwi więc fakt, że wśród przeogromnej liczby publikacji psychologicznych poczuciu zranienia poświęcono niewiele miejsca. Ponadstuletni dorobek psychoterapii, w tym szczególnie szkół analitycznych, wniósł bardzo dużo do naszej wiedzy dotyczącej wcześniejszych zranień, nadal natomiast mało wiemy o tym, co się wydarza „tu i teraz” w sytuacji zranienia. W 1998 roku jeden z badaczy zajmujących się tą problematyką pisał: „pomimo wszechobecności i siły występowania przypadków, w których zranione zostają czyjeś uczucia, badania na ten temat w gruncie rzeczy nie istnieją” (Leary i in., 1998, s. 1225).

W ostatnich latach pojawiło się więcej publikacji dotyczących tego zagadnienia. W psychologii społecznej na szczególną uwagę zasługuje koncepcja bólu społecznego Marka Leary’ego (Leary, Springer, 2000; Leary, MacDonald, 2003; MacDonald, Shaw, 2005). Anita Vangelisti przeprowadziła wiele badań dotyczących raniących aspektów komunikacji (Vangelisti, 1994; Vangelisti, Crumley, 1998). J.A. Feeney prowadzi badania dotyczące zranień w bliskich związkach (Feeney, 2004).

Specjaliści od negocjacji, mediacji i rozwiązywania konfliktów poszukują sposobów skutecznego porozumiewania się, pozwalających wyeliminować takie zachowania, które mogą zranić czyjeś uczucia. Praktycy i teoretycy zajmujący się psychoterapią związków wskazują z jednej strony na istnienie sprawiających przykrość wzorców komunikacyjnych, z drugiej – na to, iż ból w bliskich relacjach zwykle uderza w nasze słabe punkty, w miejsca wcześniejszych, niezagojonych ran, które dzięki temu możemy otworzyć i oczyścić. Wzajemne zranienia pojawiają się jako ważny element sytuacji w terapii rodzin i pracy z grupą.

Czym są zranione uczucia

Anita Vangelisti twierdzi, że poczucie zranienia (hurt feelings) jest specyficznym rodzajem emocji. Emocje pojawiają się najczęściej w sytuacjach, w których typowy wzorzec zachowania zostaje zakłócony. W odpowiedzi na to zakłócenie pojawia się pozytywne lub negatywne pobudzenie organizmu. Biorąc pod uwagę kontinuum między emocjami ukierunkowanymi na siebie, takimi jak na przykład poczucie winy, a emocjami ukierunkowanymi na innych, jak na przykład gniew, poczucie zranienia lokuje się pośrodku (Vangelisti, 1994).

Zgodnie z wynikami badań Leary’ego i współpracowników (1998) „subiektywne poczucie zranienia charakteryzuje przede wszystkim występowanie niezróżnicowanego afektu, negatywnego i pozytywnego, w odróżnieniu od specyficznych emocji, takich jak wrogość, niepokój czy poczucie winy” (Leary i in., 1998, s. 1229). Autorzy proponują, by uznać, że poczucie zranienia jest afektywnym składnikiem skomplikowanego systemu psychologicznego, który nazywają „socjometrem”, i którego funkcją jest monitorowanie jakości relacji z innymi ludźmi.

Poczucie zranienia jest więc złożoną reakcją na zachowanie drugiej strony, pojawiającą się w kontekście określonej relacji.

Kto nas może zranić

W przeprowadzonych przez mnie i moich współpracowników wywiadach dotyczących doznanej przykrości jako osoby, które mogą zranić nasze uczucia, wymieniani byli najczęściej członkowie rodziny, przyjaciele, współpracownicy, szefowie, nauczyciele i partnerzy z intymnych związków: „Najbardziej raniące są zachowania rodziny (jeśli już wystąpią jakieś przykre zdarzenia), ponieważ są to osoby bliskie i ma się do nich największe zaufanie”. „Są to najczęściej osoby bliskie (partner, siostra), czasami wykładowca, który oceni za nisko. Najbardziej boli to, co zaserwują najbliżsi”. Spostrzeżenia te potwierdzają systematyczne badania Leary’ego i współpracowników (1998). W opisywanych przez osoby badane sytuacjach najczęściej raniącymi byli bliscy przyjaciele, partnerzy z intymnych związków, znajomi i członkowie rodziny.

Wyniki badań Vangelisti i Crumley (1998) wskazują przy tym, że zachowania bliskich spostrzegamy jako tym bardziej raniące, im mniej satysfakcjonująca jest generalnie dana relacja. Jedna z moich klientek ujęła to następująco:

„Dopóki w moim związku czułam się niepewnie, dopóty nawet drobne uwagi mojego partnera traktowałam jako skierowane przeciwko mnie. Dopiero w pewnym momencie coś przeskoczyło, tak jakbym uwierzyła, że on mnie naprawdę kocha. I teraz podobne uwagi wydają mi się śmieszne albo w ogóle ich nie zauważam”.

Jakie zachowania ranią

Osoby pytane w moich wywiadach o to, co wywołuje w nich poczucie zranienia, odpowiadają: „okłamywanie, egoizm i wykorzystywanie innych osób, lekceważenie mnie, niedotrzymywanie słowa”, „dwulicowość (kiedy w rozmowie ze mną mówią o mnie jak najlepiej, a wśród moich przyjaciół – jak najgorzej)”, „bezczelność, obłuda”, „te sytuacje, kiedy nikt nie docenia moich starań lub kiedy bliskie osoby zawiodą moje oczekiwania”, „kiedy mam poczucie, że się ktoś mnie nie widzi i nie rozumie”, „niesłuszne oskarżenia”.

Badacze zajmujący się tym zagadnieniem jako centralny czynnik wywołujący poczucie zranienia wymieniają:
1) dewaluację relacji (relational devaluation – „spostrzeżenie, że ktoś inny nie uznaje relacji z daną osobą za tak ważną, bliską lub wartościową, jak ta osoba by chciała”) (Leary i in., 1998, s. 1225),
2) poczucie odrzucenia lub zagrożenie odrzuceniem (MacDonald, Shaw, 2005),
3) pogwałcenie norm lub reguł obowiązujących w danej relacji (Vangelisti, 1994).

Vangelisti (1994) prowadziła badania dotyczące raniących wypowiedzi. Wśród nich znalazły się następujące kategorie: oskarżenia (np. „jesteś kłamcą”), dyrektywy (np. „zostaw mnie w spokoju”), rady (np. „rozstań się z nią, to się wreszcie zabawisz”), życzenia (np. „nie chciałabym, by on kiedykolwiek stał się podobny do ciebie”), informacje (np. „nie jesteś najważniejszą osobą w moim życiu”), groźby (np. „jeśli cię z nim kiedykolwiek zobaczę, nie pokazuj się więcej w domu”), kłamstwa. Jeśli chodzi o treść, raniące wypowiedzi dotyczyły związków intymnych (romantic relations), innych relacji, zachowań seksualnych, wyglądu zewnętrznego, zdolności i inteligencji, cech osobowości, poczucia własnej wartości, pochodzenia i wyznania.

Judith A. Feeney podkreśla, że poczucie zranienia może być wywołane nie tylko treścią wypowiedzi, lecz również niewerbalnymi aspektami komunikatu lub zachowaniem drugiej osoby (Feeney, 2004). Jeśli chodzi o zachowania prowadzące do zranienia uczuć, to w literaturze wymieniane są następujące ich kategorie: krytykowanie, aktywne odrzucenie (rozumiane jako odrzucenie wprost, ostracyzm lub porzucenie), bierne odrzucenie (odrzucenie nie wprost, na przykład ignorowanie, dystansowanie się), zdrada, poczucie bycia niedocenionym lub wykorzystywanym, przykre złośliwości; niewierność i oszukiwanie (Leary i in., 1998; Feeney, 2004).

Czy to naprawdę boli

Niektórzy badacze utrzymują, że poczucie zranienia jest bliższe fizycznemu bólowi, niż byliśmy skłonni uważać, kiedy traktujemy takie sformułowania, jak „złamane serce” czy „zranione uczucia” wyłącznie jako metaforę.

Naomi I. Eisenberg i współpracownicy przeprowadzili eksperyment, monitorując aktywację różnych obszarów kory mózgowej. Studenci ochotnicy uczestniczyli w grze komputerowej, w której trzy osoby rzucały do siebie wirtualną piłkę. Studenci nie widzieli siebie wzajemnie, w rzeczywistości dwie osoby nie istniały (był to odpowiednio skonstruowany program komputerowy), a tylko jedna była właściwą osobą badaną. Po pewnym czasie osoba ta była wykluczona z gry: pozostałe „osoby” grały tylko ze sobą. Wykluczenie, odbierane jako przykre i bolesne w sensie psychicznym, wywoływało aktywację tych obszarów kory mózgowej, które odpowiedzialne są za odczucie bólu. Jak twierdzi Eisenberg, wykluczenie spostrzegamy jako równie groźne dla naszego przetrwania jak coś, co wywołuje ból fizyczny, i nasze ciało natychmiast to rejestruje. Badacze sugerują, że poczucie więzi społecznej mogło być dla przetrwania ssaków tak istotne, że system nerwowy zaczął rozwijać się w kierunku wykorzystywania tych samych połączeń nerwowych przy odczuciu „społecznego wykluczenia”, co i przy odczuciu fizycznego bólu (Eisenberg, Lieberman, Williams, 2003).

Skąd ten ból

Dlaczego doświadczamy bólu w momencie, kiedy nasze uczucia zostają zranione?

Leary i MacDonald wprowadzili pojęcie „bólu społecznego” (social pain). Jest on emocjonalną reakcją na wykluczenie z pożądanej relacji lub na poczucie „bycia zdewaluowanym” przez ważnego partnera czy grupę (Leary, MacDonald, 2003). Dewaluacja w ramach relacji jest subiektywnie postrzegana jako „poczucie zranienia” i – zdaniem autorów – jest bolesna dlatego, iż przywołuje możliwość wykluczenia.

Choć dziś jesteśmy skłonni oddzielać potrzeby społeczne od podstawowych potrzeb związanych z przetrwaniem, autorzy sugerują, że w rozwoju gatunku potrzeby te były nierozerwalnie związane. Możliwość fizycznego przetrwania zależała od przynależności do społeczności. Wykluczenie zeń wiązało się z realnym zagrożeniem życia.

Koncepcje osadzone w praktyce psychoterapeutycznej wyjaśniają reakcje pojawiające się w sytuacjach zranienia tym, że owe doświadczenia trafiają w miejsca przeszłych urazów. Tym samym wracamy emocjonalnie do tych momentów w życiu, w których nie byliśmy sobie w stanie poradzić, szczególnie zaś do bolesnych doświadczeń z dzieciństwa.

Przeczuleni na własnym punkcie?

Wśród badaczy toczy się dyskusja nad tym, z czyjego punktu widzenia należy definiować czynniki wywołujące zranienia. Judith A. Feeney (2004) na przykład twierdzi, że bycie niedocenionym czy wykorzystywanym jest raczej interpretacją osoby doświadczającej tych doznań niż specyficznym czynnikiem wywołującym zranienie. Poczucie zranienia jest więc zależne tyleż od zewnętrznego zachowania, ileż od sposobu rozumienia tego zachowania przez osobę doznającą przykrości.

Są osoby, które bardzo łatwo jest urazić. Składa się na to wiele czynników. Z jednej strony jest to kwestia specyficznej wrażliwości i otwartości w kontaktach z innymi, z drugiej – nadmiernego poczucia własnej ważności, często podszytego niepewnością i brakiem prawdziwej wiary w siebie. Wewnętrzna rzeczywistość takich osób domaga się nieustannego wsparcia z zewnątrz, gdy zaś takiego wsparcia nie uzyskuje, dana osoba natychmiast czuje się zraniona.

Są też osoby, które zranienia przeżywają rzadko i jakby bezboleśnie. Mogą być na tyle odcięte od kontaktu z drugą osobą, że czyjeś słowa i zachowania nie przebijają się przez skorupę ochronną. Mogą też być niezwykle zaawansowane w duchowym rozwoju, jak buddyjski mnich z pewnej przypowieści, który na wszelkie spotykające go niegodziwości reagował, mówiąc z uśmiechem: „Ach, więc to tak…”.

Uczucia podatne na ból

Przestrzeń pomiędzy Ja i Ty pełna jest uczuć podatnych na zranienie. Zgodnie z teoriami i badaniami psychologicznymi, poczucie zranienia wiąże się z odrzuceniem, spostrzeganym zagrożeniem relacji lub umniejszeniem jakiegoś aspektu własnego Ja w ramach określonej relacji. W reakcji na takie sytuacje pojawia się ból.

Mówi się potocznie, że ból „odcina od świata”. Poczucie zranienia, o czym będzie mowa w kolejnych rozdziałach, często oddziela nas od zewnętrznej rzeczywistości i na chwilę lub na dłuższy czas zamyka we wnętrzu świata rządzącego się swoim prawami.

Dlaczego tak trudno jest odejść - Bogna Szymkiewicz

Dlaczego tak trudno jest odejść – spotkanie autorskie z dr Bogną Szymkiewicz

Dlaczego tak trudno jest odejść - Bogna SzymkiewiczZapraszamy na spotkanie z dr Bogną Szymkiewicz, autorką książek “Dlaczego tak trudno jest odejść. Narracje kobiet doświadczających przemocy” (2016) oraz “Zranione stany świadomości. O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach” (2006).

10.03.2016 (czwartek), g. 18.00, Księgarnia & Kawiarnia Tarabuk, ul. Marszałkowska 7, Warszawa, wstęp wolny. Dołącz do wydarzenia na FB.

DLACZEGO TAK TRUDNO JEST ODEJŚĆ

Narracje kobiet doświadczających przemocy

dr Bogna Szymkiewicz

Książka zawiera wnioski i obserwacje oparte na wieloletnim doświadczeniu Autorki w pracy indywidualnej i instytucjonalnej na rzecz ofiar przemocy. Prezentuje problem w sposób interdyscyplinarny z perspektywy teoretycznej i praktycznej, opiera się zwłaszcza na koncepcjach psychologii narracyjnej i psychologii procesu.

Autorka pokazuje subiektywną prawdę zranień i zniewolenia kobiet w bliskich relacjach, która jest skutkiem przemocy psychicznej lub psychicznej i fizycznej. Jest to doświadczenie indywidualne, występujące zwykle jako skutek tzw. przemocy domowej, ale występuje także jako zjawisko zbiorowe, czyli efekt przemocy zanurzonej w kulturze i instytucjach społecznych.

Publikacja dostarcza bogatej wiedzy o psychologicznym i pozapsychologicznym wymiarze przemocy wobec kobiet i pokazuje, dlaczego droga do uwolnienia się kobiet spod kontroli i zniewolenia w przemocowym związku jest trudna. Jest ona powiązana z przemocą społeczną i negatywnymi stereotypami kulturowymi, które na nią przyzwalają albo nawet jej sprzyjają.

Niebieska Linia logoPatronat: czasopismo “Niebieska Linia”

Spis treści

Wprowadzenie

Część pierwsza: Podstawy teoretyczne

Rozdział 1: Przemoc wobec kobiet
Przemoc w rodzinie – definicja • Trochę historii • Katalog zachowań przemocowych • Uwarunkowania przemocy wobec kobiet – koncepcje wyjaśniające • Inspiracje metodologiczne • Materiał badawczy • Trudności wokół badań

Rozdział 2: Kontekst kulturowy
Normalne, czyli męskie • Świat kobiet, świat mężczyzn • Siła i słabość, zależność i autonomia • Problem kobiet?

Rozdział 3: Narracje jako forma wiedzy o sobie
Dynamiczny charakter narracji • Narracje zanurzone w kulturze • Narracje współtworzone z innymi • Narracje tworzone z różnych perspektyw • Narracje z różnych poziomów percepcji

Część druga: Doświadczenie kobiet

Rozdział 4: Bajkowe początki i rozwój relacji
Oś czasu. Wcześniejsze doświadczenia • Bajkowe początki • Pierwsze pęknięcia • Niezauważalny proces • Próby wyjścia

Rozdział 5: Rzeczywistość przedstawiona – jaki jest świat wokół
Zaburzony porządek moralny • Chaos i nieprzewidywalność • Układ sił • Utrzymać obrazek • Co z tą miłością • Poziomy rzeczywistości

Rozdział 6: Osoby dramatu
On • Ona • Inni

Rozdział 7: Spojrzenie z różnych perspektyw
Sprawca w pozycji Ja • Słabnąca pozycja Ja kobiety • Marzenia o My • Spojrzenie z zewnątrz – metapozycja

Rozdział 8: Wyjść poza przemoc
Perspektywa indywidualna • Perspektywa społeczno-kulturowa

Bibliografia

Bogna Szymkiewicz zdjecieO Autorce

Bogna Szymkiewicz – dr psychologii, pracuje od ponad trzydziestu lat w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Posiada dyplom terapeutyczny w zakresie psychologii zorientowanej na proces, wydany w Zurychu.  Współzałożycielka szkoły terapeutycznej przy Polskim Towarzystwie Psychologii Procesu. Przez ponad sześć  lat współpracowała jako superwizorka z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Jest autorką wielu artykułów; książki Zranione stany świadomości. O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach i współautorką wydanej w USA Deeper into the Soul. Beyond Dementia and Alzheimer’s into the Forgetfulness Care a także redaktorką antologii Psychologia procesu. Teoria i praktyka. Prowadzi psychoterapię indywidualną oraz warsztaty rozwojowe, szkoleniowe i superwizyjne w Polsce oraz w innych krajach, w tym w USA, Izraelu, Austrii. Więcej na stronie www.bogna.eu

Fragment książki

z Wprowadzenia

Celem mojej pracy było zrozumienie i opisanie doświadczenia kobiet doznających przemocy, w tym przede wszystkim przemocy psychicznej. Chciałam poznać wewnętrzną rzeczywistość kobiet, które na co dzień doznają przemocy ze strony partnera w intymnym związku, dowiedzieć się, jak wygląda ich świat z ich punktu widzenia, jaką odgrywają w nim rolę, jakie wartości są dla nich istotne, jak konstruują opowieść o sobie samych. Interesowało mnie, jak zmienia się rozumienie i ocena siebie w trakcie trwania związku i jak ma się ta wewnętrzna opowieść do świata zewnętrznego.

Bohaterka powieści Czarujący mężczyzna, kiedy dowiaduje się z prasy, że jej ukochany (znany polityk) żeni się z inną kobietą, wpada w rozpacz i robi wszystko, by nakłonić go do powrotu. Dalej z kart powieści dowiadujemy się, że ten uroczy facet traktował ją jak przedmiot, upokarzał i bił (Keyes, 2010).

Tehmina Durrani, autorka przetłumaczonej na trzydzieści sześć języków autobiografii Mój pan i władca, nim po trzynastu latach rozstała się z maltretującym ją mężem, kilkakrotnie, po próbach odejścia, wracała z nadzieją, że teraz już wszystko się ułoży (Durrani, 2013).

Znana aktorka Katarzyna Figura w wywiadzie ujawniającym przemoc, jakiej doświadczała ze strony męża, na pierwsze pytanie dziennikarki: „Kasiu, dlaczego teraz odchodzisz od męża?” odpowiada: „Bo nie miałam siły odejść wcześniej…” (Ale to nie film…, 2012).

Dlaczego tak trudno jest odejść – to jedno z pytań, na które próbuję znaleźć odpowiedź. Nie „dlaczego po prostu nie odejdziesz”, „dlaczego one w tym tkwią”, ale właśnie „dlaczego tak trudno jest odejść”. Co dzieje się z kobietami w przemocowych związkach? Jak to jest, że kobiety (również te mądre, wykształcone, niezależne, silne) w takie związki wchodzą i w nich tkwią?

Na początek zajmiemy się nie odpowiedzią na to pytanie, lecz samym pytaniem.

Jak to się dzieje, że gdy dowiadujemy się, iż mężczyzna bije lub upokarza swoją partnerkę, w pierwszym odruchu pytamy: „dlaczego ona nie odejdzie?”, a nie: „dlaczego on to robi?”. Co można powiedzieć o kulturze, w której spontaniczne „nie rozumiem” dotyczy tego, że ktoś nie odchodzi od brutalnego partnera, a nie tego, że partner jest brutalny? Jak to możliwe, że to, iż ktoś upokarza i poniża najbliższą osobę, nie jest niezrozumiałe, natomiast trudność z odejściem od kogoś takiego – jest? Dlaczego w mediach nie spotykamy komentarzy: „wciąż nie mogę zrozumieć, jak on mógł podnieść na nią rękę”, za to bardzo często słyszymy: „dlaczego nie można tak po prostu trzasnąć drzwiami i odejść”? Innymi słowy, w ramach jakiej wizji świata fizyczna lub emocjonalna przemoc jest bardziej zrozumiała niż trudność w opuszczeniu bliskiej relacji, w której doświadczamy przemocy?

Oczywiście przemoc, szczególnie wobec najbliższych, często wywołuje oburzenie. Ale kiedy jest mowa o pozostawaniu w relacjach opartych na przemocy, pierwsze pytanie kieruje się w stronę ofiary. To pytanie rzadko bywa neutralne. Kryje się w nim element przekonania, że „coś z nią jest nie tak”.

Bogna Szymkiewicz

Zranione stany świadomościZRANIONE STANY ŚWIADOMOŚCI

O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach

dr Bogna Szymkiewicz

Książka zajmuje się psychologicznymi i terapeutycznymi aspektami subiektywnego doświadczenia zranienia. Poczucie zranienia występuje zwłaszcza w bliskich relacjach, powodując zerwanie więzi. W miejsce osób pojawiają się negatywne role (oprawcy, ofiary, mściciela, terrorysty, prześladowcy i in.), którym towarzyszy „zraniony” stan świadomości. W analizie problemu autorka opiera się na psychologii zorientowanej na proces A. Mindella.
Przedstawia m.in. teoretyczne ujęcie problematyki zranionych uczuć, doświadczenie zranienia, dynamikę wewnętrznych przeżyć, typowe wzorce komunikacji w stanie zranienia (zranione stany świadomości), wskazuje możliwości nawiązania głębszych kontaktów dzięki poznaniu zranionych uczuć, otwarciu na doświadczenie zranienia, nabyciu efektywnych sposobów komunikowania własnych doświadczeń urazowych. Książka wypełnia znaczną lukę w dziedzinie psychologii doświadczeń urazowych i ich terapii.

Spis treści

WprowadzenieRozdział 1: Zranione uczucia
Rozdział 2: Przepływ doświadczeń
Rozdział 3: Kto organizuje doświadczenia, czyli małe Ja, Wielkie Ty, metakomunikator i postacie ze snu
Rozdział 4: Odmienne stany świadomości
Rozdział 5: Podróże po świecie zranień
Rozdział 6: Mityczni goście
Rozdział 7: Komunikacja w polu zranienia
Rozdział 8: Wokół dystansu
Rozdział 9: Przekraczanie granic
Rozdział 10: Zza szklanej ścianyZakończenie. W poszukiwaniu nowych wzorców i mitów
Ilustracje

O Autorce

Bogna Szymkiewicz – dr psychologii, pracuje od ponad trzydziestu lat w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Posiada dyplom terapeutyczny w zakresie psychologii zorientowanej na proces, wydany w Zurychu.  Współzałożycielka szkoły terapeutycznej przy Polskim Towarzystwie Psychologii Procesu. Przez ponad sześć  lat współpracowała jako superwizorka z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Jest autorką wielu artykułów; książki Zranione stany świadomości. O bólu, złości i nieświadomym używaniu siły w relacjach i współautorką wydanej w USA Deeper into the Soul. Beyond Dementia and Alzheimer’s into the Forgetfulness Care a także redaktorką antologii Psychologia procesu. Teoria i praktyka. Prowadzi psychoterapię indywidualną oraz warsztaty rozwojowe, szkoleniowe i superwizyjne w Polsce oraz w innych krajach, w tym w USA, Izraelu, Austrii. Więcej na stronie www.bogna.eu

Fragment książki

Zranione uczucia

Poczucie zranienia pojawia się wtedy, gdy ktoś pomija lub atakuje naszą wewnętrzną rzeczywistość. Ktoś nas krzywdzi, wypowiada słowa, które sprawiają nam przykrość, narusza drogie nam wartości, sprawia, że nasze marzenia i tęsknoty obracają się w pył. Zachowanie drugiej osoby nie pasuje do naszych oczekiwań, nie spełnia standardów, które w tym momencie i w tej sytuacji – z naszego punktu widzenia – wydają się oczywiste. Czasem są to wielkie zdarzenia, niekiedy zaś jedno słowo powiedziane szorstkim tonem, spojrzenie lub gest. Czasem jest to coś, czego ktoś nie zrobił, a przecież powinien!

U podstaw poczucia zranienia leży wrażenie, że ktoś zaatakował ważny aspekt naszego istnienia lub nie zauważył go; pominął nas lub odrzucił. Mógł wesprzeć, rozświetlić, ucieszyć, a tymczasem skrytykował, umniejszył, zostawił. To boli.

Ktoś ironicznie skomentował mój pomysł. „A przecież sam się wystarczająco niepewnie czuję; gdyby był prawdziwym przyjacielem, to by to rozumiał, nie wykorzystałby tego momentu, żeby się swoją złośliwością popisać przed kolegami”.

Ktoś mnie porzucił, zostawił. Kochał, był, dbał, i nagle nie ma nic. Cały świat rozpadł się na kawałki.

Ktoś nie zauważył moich potrzeb. „Nie przyszło jej nawet do głowy, jak bardzo jestem zmęczony po tym dniu pełnym napięcia i po konflikcie z szefem. Cała uśmiechnięta, jak gdyby nigdy nic, mówi do mnie, żebyśmy poszli do jej przyjaciółki. Po tym wszystkim, jeszcze do przyjaciółki…”

Ktoś, komu naprawdę wierzyłam, zdradził. „Znała wszystkie moje sekrety. Wiedziała dokładnie, jakie są moje słabe punkty. I po to, żeby dostać tę pracę, wykorzystała to wszystko przeciwko mnie”.

Ktoś nie dostrzegł mojej pracy, wysiłku, godzin spędzonych na zmaganiach. Przyszedł i powiedział: „Tutaj widzę brak”. To wszystko, co zobaczył: zobaczył brak. Cała reszta, wszystko, co było moim dziełem, zepchnął w obszar nieistnienia. W polu jego uwagi pozostało tylko to, czego nie ma.

Pojęcia

Angielskie słowo „hurt”, dobrze oddające doświadczenie, o którym chcę pisać, tłumaczone jest jako ‘ból’, ‘szkoda’ ‘ujma’. Czasownik „to hurt” oznacza, ‘za/boleć’, ‘za/szkodzić’, ‘przynieść ujmę’, ‘narazić na szwank’, ‘dotknąć’, ‘urazić’, ‘obrazić’. „Hurt” używane jest w języku potocznym, kiedy chcemy powiedzieć, że ktoś nam zrobił przykrość, że coś nas zabolało.

W języku polskim opis doświadczenia i komunikacja na ten temat rozpada się na wiele różnych słów, opisujących różne jego aspekty. Mamy więc przykrość: doznajemy przykrości, znosimy przykrości. Najbardziej potoczny zwrot, który przychodzi do głowy, to „ktoś nam zrobił przykrość”. Wyrażenie „jest mi przykro” może być użyteczne w łagodnych sytuacjach, kiedy ból nie jest wyraźny i całe doświadczenie jest ciche i mało znaczące. Jednocześnie zwrot „jest mi przykro” może wskazywać na współczucie innej osobie z powodu jej przeżyć, a nie na doświadczanie własnej przykrości. Słownik wyrazów bliskoznacznych (1984) podsuwa: ‘boleść’, ‘zmartwienie’, ‘kłopot’.

W sytuacjach bardziej drastycznych mówimy, że to, co ktoś zrobił, było „raniące”, że ktoś nas „dotknął”, „zranił”. Ranić w tym znaczeniu to ‘dotykać, urażać boleśnie czyjeś uczucia; poruszać kogoś do głębi, sprawiać przykrość’ (Słownik języka polskiego, 2000). „Zranienie” odwołuje się do przeżywanego bólu i wskazuje na istnienie „rany”, jakiegoś pęknięcia, które potrzebuje się zagoić.

W centrum mojego zainteresowania są właśnie „zranione uczucia” – doświadczenie, które powstaje w odpowiedzi na przykrość wyrządzoną przez drugą osobę.

Jak psychologia mierzy się z poczuciem zranienia

Poczucie zranienia nie jest łatwym przedmiotem badań. Nad wyraz oczywiste, gdy nam się przydarza, oglądane z zewnątrz traci ostrość. Nie dziwi więc fakt, że wśród przeogromnej liczby publikacji psychologicznych poczuciu zranienia poświęcono niewiele miejsca. Ponadstuletni dorobek psychoterapii, w tym szczególnie szkół analitycznych, wniósł bardzo dużo do naszej wiedzy dotyczącej wcześniejszych zranień, nadal natomiast mało wiemy o tym, co się wydarza „tu i teraz” w sytuacji zranienia. W 1998 roku jeden z badaczy zajmujących się tą problematyką pisał: „pomimo wszechobecności i siły występowania przypadków, w których zranione zostają czyjeś uczucia, badania na ten temat w gruncie rzeczy nie istnieją” (Leary i in., 1998, s. 1225).

W ostatnich latach pojawiło się więcej publikacji dotyczących tego zagadnienia. W psychologii społecznej na szczególną uwagę zasługuje koncepcja bólu społecznego Marka Leary’ego (Leary, Springer, 2000; Leary, MacDonald, 2003; MacDonald, Shaw, 2005). Anita Vangelisti przeprowadziła wiele badań dotyczących raniących aspektów komunikacji (Vangelisti, 1994; Vangelisti, Crumley, 1998). J.A. Feeney prowadzi badania dotyczące zranień w bliskich związkach (Feeney, 2004).

Specjaliści od negocjacji, mediacji i rozwiązywania konfliktów poszukują sposobów skutecznego porozumiewania się, pozwalających wyeliminować takie zachowania, które mogą zranić czyjeś uczucia. Praktycy i teoretycy zajmujący się psychoterapią związków wskazują z jednej strony na istnienie sprawiających przykrość wzorców komunikacyjnych, z drugiej – na to, iż ból w bliskich relacjach zwykle uderza w nasze słabe punkty, w miejsca wcześniejszych, niezagojonych ran, które dzięki temu możemy otworzyć i oczyścić. Wzajemne zranienia pojawiają się jako ważny element sytuacji w terapii rodzin i pracy z grupą.

Czym są zranione uczucia

Anita Vangelisti twierdzi, że poczucie zranienia (hurt feelings) jest specyficznym rodzajem emocji. Emocje pojawiają się najczęściej w sytuacjach, w których typowy wzorzec zachowania zostaje zakłócony. W odpowiedzi na to zakłócenie pojawia się pozytywne lub negatywne pobudzenie organizmu. Biorąc pod uwagę kontinuum między emocjami ukierunkowanymi na siebie, takimi jak na przykład poczucie winy, a emocjami ukierunkowanymi na innych, jak na przykład gniew, poczucie zranienia lokuje się pośrodku (Vangelisti, 1994).

Zgodnie z wynikami badań Leary’ego i współpracowników (1998) „subiektywne poczucie zranienia charakteryzuje przede wszystkim występowanie niezróżnicowanego afektu, negatywnego i pozytywnego, w odróżnieniu od specyficznych emocji, takich jak wrogość, niepokój czy poczucie winy” (Leary i in., 1998, s. 1229). Autorzy proponują, by uznać, że poczucie zranienia jest afektywnym składnikiem skomplikowanego systemu psychologicznego, który nazywają „socjometrem”, i którego funkcją jest monitorowanie jakości relacji z innymi ludźmi.

Poczucie zranienia jest więc złożoną reakcją na zachowanie drugiej strony, pojawiającą się w kontekście określonej relacji.

Kto nas może zranić

W przeprowadzonych przez mnie i moich współpracowników wywiadach dotyczących doznanej przykrości jako osoby, które mogą zranić nasze uczucia, wymieniani byli najczęściej członkowie rodziny, przyjaciele, współpracownicy, szefowie, nauczyciele i partnerzy z intymnych związków: „Najbardziej raniące są zachowania rodziny (jeśli już wystąpią jakieś przykre zdarzenia), ponieważ są to osoby bliskie i ma się do nich największe zaufanie”. „Są to najczęściej osoby bliskie (partner, siostra), czasami wykładowca, który oceni za nisko. Najbardziej boli to, co zaserwują najbliżsi”. Spostrzeżenia te potwierdzają systematyczne badania Leary’ego i współpracowników (1998). W opisywanych przez osoby badane sytuacjach najczęściej raniącymi byli bliscy przyjaciele, partnerzy z intymnych związków, znajomi i członkowie rodziny.

Wyniki badań Vangelisti i Crumley (1998) wskazują przy tym, że zachowania bliskich spostrzegamy jako tym bardziej raniące, im mniej satysfakcjonująca jest generalnie dana relacja. Jedna z moich klientek ujęła to następująco:

„Dopóki w moim związku czułam się niepewnie, dopóty nawet drobne uwagi mojego partnera traktowałam jako skierowane przeciwko mnie. Dopiero w pewnym momencie coś przeskoczyło, tak jakbym uwierzyła, że on mnie naprawdę kocha. I teraz podobne uwagi wydają mi się śmieszne albo w ogóle ich nie zauważam”.

Jakie zachowania ranią

Osoby pytane w moich wywiadach o to, co wywołuje w nich poczucie zranienia, odpowiadają: „okłamywanie, egoizm i wykorzystywanie innych osób, lekceważenie mnie, niedotrzymywanie słowa”, „dwulicowość (kiedy w rozmowie ze mną mówią o mnie jak najlepiej, a wśród moich przyjaciół – jak najgorzej)”, „bezczelność, obłuda”, „te sytuacje, kiedy nikt nie docenia moich starań lub kiedy bliskie osoby zawiodą moje oczekiwania”, „kiedy mam poczucie, że się ktoś mnie nie widzi i nie rozumie”, „niesłuszne oskarżenia”.

Badacze zajmujący się tym zagadnieniem jako centralny czynnik wywołujący poczucie zranienia wymieniają:
1) dewaluację relacji (relational devaluation – „spostrzeżenie, że ktoś inny nie uznaje relacji z daną osobą za tak ważną, bliską lub wartościową, jak ta osoba by chciała”) (Leary i in., 1998, s. 1225),
2) poczucie odrzucenia lub zagrożenie odrzuceniem (MacDonald, Shaw, 2005),
3) pogwałcenie norm lub reguł obowiązujących w danej relacji (Vangelisti, 1994).

Vangelisti (1994) prowadziła badania dotyczące raniących wypowiedzi. Wśród nich znalazły się następujące kategorie: oskarżenia (np. „jesteś kłamcą”), dyrektywy (np. „zostaw mnie w spokoju”), rady (np. „rozstań się z nią, to się wreszcie zabawisz”), życzenia (np. „nie chciałabym, by on kiedykolwiek stał się podobny do ciebie”), informacje (np. „nie jesteś najważniejszą osobą w moim życiu”), groźby (np. „jeśli cię z nim kiedykolwiek zobaczę, nie pokazuj się więcej w domu”), kłamstwa. Jeśli chodzi o treść, raniące wypowiedzi dotyczyły związków intymnych (romantic relations), innych relacji, zachowań seksualnych, wyglądu zewnętrznego, zdolności i inteligencji, cech osobowości, poczucia własnej wartości, pochodzenia i wyznania.

Judith A. Feeney podkreśla, że poczucie zranienia może być wywołane nie tylko treścią wypowiedzi, lecz również niewerbalnymi aspektami komunikatu lub zachowaniem drugiej osoby (Feeney, 2004). Jeśli chodzi o zachowania prowadzące do zranienia uczuć, to w literaturze wymieniane są następujące ich kategorie: krytykowanie, aktywne odrzucenie (rozumiane jako odrzucenie wprost, ostracyzm lub porzucenie), bierne odrzucenie (odrzucenie nie wprost, na przykład ignorowanie, dystansowanie się), zdrada, poczucie bycia niedocenionym lub wykorzystywanym, przykre złośliwości; niewierność i oszukiwanie (Leary i in., 1998; Feeney, 2004).

Czy to naprawdę boli

Niektórzy badacze utrzymują, że poczucie zranienia jest bliższe fizycznemu bólowi, niż byliśmy skłonni uważać, kiedy traktujemy takie sformułowania, jak „złamane serce” czy „zranione uczucia” wyłącznie jako metaforę.

Naomi I. Eisenberg i współpracownicy przeprowadzili eksperyment, monitorując aktywację różnych obszarów kory mózgowej. Studenci ochotnicy uczestniczyli w grze komputerowej, w której trzy osoby rzucały do siebie wirtualną piłkę. Studenci nie widzieli siebie wzajemnie, w rzeczywistości dwie osoby nie istniały (był to odpowiednio skonstruowany program komputerowy), a tylko jedna była właściwą osobą badaną. Po pewnym czasie osoba ta była wykluczona z gry: pozostałe „osoby” grały tylko ze sobą. Wykluczenie, odbierane jako przykre i bolesne w sensie psychicznym, wywoływało aktywację tych obszarów kory mózgowej, które odpowiedzialne są za odczucie bólu. Jak twierdzi Eisenberg, wykluczenie spostrzegamy jako równie groźne dla naszego przetrwania jak coś, co wywołuje ból fizyczny, i nasze ciało natychmiast to rejestruje. Badacze sugerują, że poczucie więzi społecznej mogło być dla przetrwania ssaków tak istotne, że system nerwowy zaczął rozwijać się w kierunku wykorzystywania tych samych połączeń nerwowych przy odczuciu „społecznego wykluczenia”, co i przy odczuciu fizycznego bólu (Eisenberg, Lieberman, Williams, 2003).

Skąd ten ból

Dlaczego doświadczamy bólu w momencie, kiedy nasze uczucia zostają zranione?

Leary i MacDonald wprowadzili pojęcie „bólu społecznego” (social pain). Jest on emocjonalną reakcją na wykluczenie z pożądanej relacji lub na poczucie „bycia zdewaluowanym” przez ważnego partnera czy grupę (Leary, MacDonald, 2003). Dewaluacja w ramach relacji jest subiektywnie postrzegana jako „poczucie zranienia” i – zdaniem autorów – jest bolesna dlatego, iż przywołuje możliwość wykluczenia.

Choć dziś jesteśmy skłonni oddzielać potrzeby społeczne od podstawowych potrzeb związanych z przetrwaniem, autorzy sugerują, że w rozwoju gatunku potrzeby te były nierozerwalnie związane. Możliwość fizycznego przetrwania zależała od przynależności do społeczności. Wykluczenie zeń wiązało się z realnym zagrożeniem życia.

Koncepcje osadzone w praktyce psychoterapeutycznej wyjaśniają reakcje pojawiające się w sytuacjach zranienia tym, że owe doświadczenia trafiają w miejsca przeszłych urazów. Tym samym wracamy emocjonalnie do tych momentów w życiu, w których nie byliśmy sobie w stanie poradzić, szczególnie zaś do bolesnych doświadczeń z dzieciństwa.

Przeczuleni na własnym punkcie?

Wśród badaczy toczy się dyskusja nad tym, z czyjego punktu widzenia należy definiować czynniki wywołujące zranienia. Judith A. Feeney (2004) na przykład twierdzi, że bycie niedocenionym czy wykorzystywanym jest raczej interpretacją osoby doświadczającej tych doznań niż specyficznym czynnikiem wywołującym zranienie. Poczucie zranienia jest więc zależne tyleż od zewnętrznego zachowania, ileż od sposobu rozumienia tego zachowania przez osobę doznającą przykrości.

Są osoby, które bardzo łatwo jest urazić. Składa się na to wiele czynników. Z jednej strony jest to kwestia specyficznej wrażliwości i otwartości w kontaktach z innymi, z drugiej – nadmiernego poczucia własnej ważności, często podszytego niepewnością i brakiem prawdziwej wiary w siebie. Wewnętrzna rzeczywistość takich osób domaga się nieustannego wsparcia z zewnątrz, gdy zaś takiego wsparcia nie uzyskuje, dana osoba natychmiast czuje się zraniona.

Są też osoby, które zranienia przeżywają rzadko i jakby bezboleśnie. Mogą być na tyle odcięte od kontaktu z drugą osobą, że czyjeś słowa i zachowania nie przebijają się przez skorupę ochronną. Mogą też być niezwykle zaawansowane w duchowym rozwoju, jak buddyjski mnich z pewnej przypowieści, który na wszelkie spotykające go niegodziwości reagował, mówiąc z uśmiechem: „Ach, więc to tak…”.

Uczucia podatne na ból

Przestrzeń pomiędzy Ja i Ty pełna jest uczuć podatnych na zranienie. Zgodnie z teoriami i badaniami psychologicznymi, poczucie zranienia wiąże się z odrzuceniem, spostrzeganym zagrożeniem relacji lub umniejszeniem jakiegoś aspektu własnego Ja w ramach określonej relacji. W reakcji na takie sytuacje pojawia się ból.

Mówi się potocznie, że ból „odcina od świata”. Poczucie zranienia, o czym będzie mowa w kolejnych rozdziałach, często oddziela nas od zewnętrznej rzeczywistości i na chwilę lub na dłuższy czas zamyka we wnętrzu świata rządzącego się swoim prawami.